Wyobraźmy sobie, że nagle cały świat staje na głowie, a wszystko zaczyna być jedną wielką arią absurdu, zdumiewająco trafnej groteski. Ten przewrócony świat nie respektuje praw logiki i zdrowego rozsądku. To jak rodeo - trzeba odnaleźć rządzące nim symbole, naczelne siły, by w tej rozprawie utrzymać się na jego grzbiecie, zwłaszcza że rzeczony świat robi wszystko, byle zrzucić intruza. Czytając "Ferdydurke" zagłębiamy się w otchłań groteski i absurdu. Ważne jest każde słowo, każde dziwne połączenie, każdy fragment, mimo iż momentami rezolutny styl wypowiedzi próbuje wprowadzić czytelnika w błąd prostej twórczości. Na pewno nie jest to lekka lektura do czytania na dobranoc, to powieść, która zmusza do przewrócenia sobie w głowie i nie dość, że do respektowania dziwacznych praw tego świata, ale i do zastanowienia.