Kontynuacja wspaniałego "Lesia" niestety mnie zawiodła... Spodziewałem się trochę więcej poczucia humoru. Oczywiście jest tu kilka zabawnych sytuacji, ale „parsknąć” śmiechem zdarzyło mi się bodajże tylko dwa razy, gdzie przy „Lesiu” śmiałem się w głos co kilka stron. „Dzikie białko” - jak dla mnie - jest książką przeciętną i szczerze mówiąc nie polecam jej tym, którzy czytali pierwszą część przygód bohaterów z biura projektów. Może gdybym najpierw przeczytał „Dzikie białko”, a dopiero później „Lesia” oceniłbym tą książkę wyżej, a tak niestety jest jak jest.