Pokochał ją od pierwszego wejrzenia - niska, bezbronna, piękna i pewna siebie budziła powszechny zachwyt. Wiedział jednak, że to on jest jej przeznaczony - nie bez powodu pocałowała go w usta już przy pierwszym spotkaniu! Musiał ją mieć tylko dla siebie...
Teo dokładnie wiedział, czego chce. Po pamiętnej imprezie dowiedział się niemal wszystkiego o pięknej dziewczynie.
Odnalazł Clarice i niemal od razu wyznał jej swoje uczucia. Ona jednak przejrzała jego plany - wiedziała, że ją śledził i podstępem zdobył jej numer telefonu. Postanowiła odrzucić jego zaloty i zgodnie z planem wyjechać na samotny odpoczynek, by pisać scenariusz. Teo jednak uważał inaczej - chciał ją przekonać, że jest miłością jej życia, a by to zrobić, musiał spędzić z nią więcej czasu. Porwał dziewczynę i nosił jak bagaż - uśpioną, związaną i wciśniętą w różową walizkę.
Początkowo książka mnie nudziła, a Clarice mocno irytowała swoim zachowaniem. Jej postać wydawała mi się niespójna i pełna sprzeczności. Przez cały czas zachowywała się jak osoba chora psychicznie... Czasami wydawała mi się bardziej zaburzona niż zakochany bez pamięci Teo. Najbardziej przerażające jest jednak to, że nigdy nie możemy być pewni, czego możemy się spodziewać po drugim człowieku - nawet jak wygląda na nudnego i grzecznego studenta medycyny. Dobrze, że autor pozwolił nam zajrzeć do głowy Teo, poznać motywy jego postępowania, zrozumieć uczucia.
Akcja rozwija się w połowie książki i nawet trochę zaskakuje na ostatnich stronach, ale nie dałabym rady przeczytać tego jeszcze raz. Dziewczyna w walizce wymaga moim zdaniem porządnego dopracowania, zwłaszcza pod względem bohaterów i ich zachowań. Przydałyby się również wątki poboczne i nieco więcej niespodzianek, które powstrzymałyby czytelnika przed odłożeniem książki na półkę. Nie zmienia to jednak faktu, że Dziewczyna w walizce jest warta przeczytania i lekko mnie zaskoczyła pod koniec książki. Polecam, jeżeli lubicie thrillery i literaturę z dreszczykiem.