SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Dzień wagarowicza

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo REBIS
Data wydania 2020
Oprawa miękka
Ilość stron 276
  • Wysyłamy w 3 - 5 dni + czas dostawy
  • Dostępność Ostatnie sztuki u dostawcy
    Ostatnie sztuki produktu u dostawcy.
    Spróbujemy go dla Ciebie sprowadzić.
    W przypadku braku tej pozycji, zamówienie zostanie zrealizowane bez niej.

Opis produktu:

Raz, dwa, trzy, w lesie zginiesz ty...

Chciał uciec i się ukryć, ale od zabijania nie ma ucieczki.

Dla byłego lekarza Armii Krajowej gęste mazurskie lasy są idealnym miejscem, aby nie rzucać się zanadto w oczy władzom nowej, komunistycznej Polski.

Mazury to też nowa ziemia obiecana dla polskich osadników. Pierwsi z nich zaczynają się osiedlać. Jednak coś wywołuje w nich ciągły lęk. COŚ niezwykle silnego i okrutnego rozszarpuje w puszczy kolejne ofiary...

Tymczasem w Moskwie referat Nikity Chruszczowa ujawnia bezmiar zbrodni Stalina. Zszokowany Bolesław Bierut umiera na miejscu. W Warszawie rozpoczyna się gra o władzę między `betonem partyjnym` a zwolennikami reform.

To wszystko jednak mało interesuje Ingę Ochab, córkę najważniejszego człowieka w państwie. Nastolatka wraz z przyjaciółmi planuje szalony wyjazd nad jezioro Śniardwy, aby uczcić Dzień Wagarowicza.

Wilkołaki czy `ruskie` z pobliskiej tajnej bazy? Kto jest sprawcą krwawej masakry w mazurskich lasach? Tylko wyklęty Roman `Trop` Kielecki wie, że prawda jest jeszcze bardziej przerażająca. Aby ratować bananową komunistyczną młodzież, dzieci znienawidzonych wrogów, będzie musiał sobie przypomnieć wszystko, co wie o zabijaniu...
S
Szczegóły
Dział: Książki
Kategoria: horror,  książki na jesienne wieczory,  książki na jesień,  książki na lato,  sensacja
Wydawnictwo: REBIS
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2020
Wymiary: 128
Ilość stron: 276
ISBN: 9788381880671
Wprowadzono: 15.06.2020

Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Operacja Mir Projekt Riese Tom 2 Książka 33,43 zł
Dodaj do koszyka
Inne tonacje ciszy Książka 32,43 zł
Dodaj do koszyka
Ostra Książka 30,00 zł
Dodaj do koszyka
Bezgłos Książka 35,98 zł
Dodaj do koszyka

RECENZJE - książki - Dzień wagarowicza - Robert Ziębiński

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.4/5 ( 5 ocen )
  • 5
    3
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Inthefuturelondon

ilość recenzji:1

27-07-2020 14:53

Powieści grozy są dla mnie czymś niezwykle atrakcyjnym i jeśli na rynku pojawia się pozycja, która należy do tego właśnie gatunku - kwestią czasu jest to, że ją przeczytam. Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach, że będzie wychodzić horror spod pióra polskiego pisarza ? nie mogłam pozostać obojętna. Jednak czy książka ta zasługuje na uwagę, czy jednak niekoniecznie?

Niedaleko mazurskiego lasu zaczynają osiedlać się kolejni ludzie. Ich spokój jest jednak coraz częściej zakłócany przez wilki, które wyją nocami do księżyca. Ponadto, coś zaczyna bestialsko mordować kolejnych mieszkańców... Mało interesuje ten fakt Ingę, córkę najważniejszego człowieka w państwie. Wraz z przyjaciółmi postanawia uczcić dzień wagarowicza i udać się nad jezioro Śniardwy. Nie wie jednak, że będzie to wyjazd pełen strachu i niepewności...

Jak zawsze, zacznę od tego, co uważam na temat bohaterów. Jednak muszę tu podkreślić fakt, iż tych postaci było tutaj tak dużo, że nie do końca potrafię określić, które były postaciami pierwszo-, a które drugoplanowymi. No ale! Pragnę opowiedzieć kilka słów na temat Ingi, czyli córki tego wysoko postawionego człowieka, który pełni rolę głowy państwa. Otóż ta bohaterka od początku zraziła mnie do siebie swoim podejściem. Specjalnie grała przed swoim ojcem niewiniątko i taką, dla której praca taty jest najważniejsza. Wiadomo, że skoro miała tak duże poparcie swojego ojca, to i nie mógł on dopuścić do tego, żeby jego księżniczka cierpiała. Przepraszam, nie chcę brzmieć zawistnie, ale wyglądało to dla mnie właśnie tak, jakby ona podlizując się, liczyła na same korzyści dla samej siebie. Nie przepadam za takimi ludźmi, więc nie dziwne, że i ta bohaterka nie zdobyła mojej sympatii.

O znajomych Ingi mogę napisać niewiele, ponieważ nie wryli mi się oni w pamięć. Byli, bo byli, ale czy to coś zmienia? Dla mnie niekoniecznie, choć gdyby nie ich obecność, to zabrakłoby tutaj tego klimatu. Chciałabym jednak wspomnieć jednym słowem o kobiecie, która wynalazła pewne serum... Otóż ta postać wzbudziła we mnie strach, ale i podziw. Wymyśliła coś tak genialnego i strasznego jednocześnie, że czapki z głów.

Kiedy byłam już po kilkudziesięciu stronach tej książki, uznałam, że autor zrobił coś, co niekoniecznie wyszło mu na dobre. Na samym początku zostałam zarzucona dużą liczbą nowych postaci, przez co niekoniecznie mogłam zapamiętać każdą z nich. Lubię, jak jest dużo bohaterów, jednak nie przepadam za tym, by mnie nimi wszystkimi zarzucać na jeden raz. Z upływem kolejnych stron dowiedziałam się, dlaczego autor tak postąpił i no cóż. Muszę zwrócić mu honor, bo ten zabieg jest zrozumiały.

Nie można odmówić tej powieści klimatu, który towarzyszył mi przez cały czas, jaki poświęciłam na lekturę. Napięcie i strach, że coś czai się tuż za rogiem, były obezwładniające i no cóż, sama czułam ciarki na plecach. Mazurskie jezioro, mnóstwo ofiar, pani naukowiec i stworzenie, które nie wiadomo czym i skąd pochodzi. Czy to nie brzmi wystarczająco przerażająco?

Robert Ziębiński ma niewątpliwy talent, jeśli chodzi o tworzenie wcześniej wspomnianego klimatu, a także, jeśli chodzi o przedstawienie wymyślonej przez siebie historii. Zrobił to bardzo obrazowo, dzięki czemu nie miałam problemu, by wyobrazić sobie ciemny i straszny las... Na szczęście mogłam spać w nocy, więc nie mogę obwinić autora o swoją ewentualną bezsenność. Ponadto Dzień wagarowicza czyta się bardzo szybko i przyjemnie.

Jeżeli lubicie powieści z wątkiem grozy, to koniecznie musicie sięgnąć po tę pozycję. Polecam Wam ją czytać zwłaszcza późnym wieczorem ? doznania podczas lektury będą jeszcze silniejsze. ????

Czy recenzja była pomocna?

R

ilość recenzji:997

13-07-2020 16:02

Tak sobie myślę, że zbyt wielu rodzimych autorów umieszcza swoje dzieła w posuniętej epoce PRL-u. I zazwyczaj są to utwory wpisujące się w szerokie pojęcie fantastyki. Mimo to, całkiem niedawno trafiłem na powieść, która ? można by rzec ? odświeża tematykę. A chodzi tu o książkę ?Dzień wagarowicza?.

O samej powieści możemy przeczytać, że:
Dla byłego lekarza Armii Krajowej gęste mazurskie lasy są idealnym miejscem, aby nie rzucać się zanadto w oczy władzom nowej, komunistycznej Polski. Mazury to też nowa ziemia obiecana dla polskich osadników. Pierwsi z nich zaczynają się osiedlać. Jednak coś wywołuje w nich ciągły lęk. COŚ niezwykle silnego i okrutnego rozszarpuje w puszczy kolejne ofiary? Tymczasem w Moskwie referat Nikity Chruszczowa ujawnia bezmiar zbrodni Stalina. Zszokowany Bolesław Bierut umiera na miejscu. W Warszawie rozpoczyna się gra o władzę między ?betonem partyjnym" a zwolennikami reform. To wszystko jednak mało interesuje Ingę Ochab, córkę najważniejszego człowieka w państwie. Nastolatka wraz z przyjaciółmi planuje szalony wyjazd nad jezioro Śniardwy, aby uczcić Dzień Wagarowicza. Wilkołaki czy ?ruskie? z pobliskiej tajnej bazy? Kto jest sprawcą krwawej masakry w mazurskich lasach? Tylko wyklęty Roman ?Trop? Kielecki wie, że prawda jest jeszcze bardziej przerażająca. Aby ratować bananową komunistyczną młodzież, dzieci znienawidzonych wrogów, będzie musiał sobie przypomnieć wszystko, co wie o zabijaniu?

Podsumowując.
Ziębiński próbując uratować dla Polaków gatunek monster horroru zabiera nas w podróż w czasie i przestrzeni nad mazurskie jeziora i to co czai się w lasach. Jego powieść to klimatyczny, lekko napisany straszak dla miłośników grozy i swojskich klimatów.. Jednocześnie to dobry przewodnik, bo choć autor zmienił to i owo, rzeczywistość z książki zatrzymana w czasie, wciąż istnieje w miejscach o których pisze. Zatem polecam miłośnikom horrorów, oraz tym którzy lubią lekko napisane powieści, które choć nie zapadają w pamięci, są doskonałą odskocznią od rzeczywistości.

Czy recenzja była pomocna?

Froszti

ilość recenzji:1070

10-07-2020 11:31

Gęsty mroczny las, skrywający ?coś? łaknącego krwi, dom na uboczu i grupka nastolatków, którzy jedyne, o czym myślą to dobra zabawa. Brzmi to znajomo? Gdyby owymi nastoletnimi bohaterami byli potomkowie Wujka Sama, a sama akcja działa się gdzieś w pobliżu jeziora Kryształowego, można byłoby śmiało powiedzieć ? kolejny amerykański slasher. Tutaj jednak fabuła jest o wiele ciekawsza, niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka. Zresztą już sam początek książki i dedykacja autora dla George?a A. Romero, zwiastuje coś naprawdę dobrego.

Akcja powieści przenosi czytelnika do roku 1956 roku, a jeszcze dokładniej rzecz ujmując do marca. To właśnie wtedy Bolesław Bierut, przebywając w Moskwie na zaproszenie tamtejszych władz w celu wysłuchania referatu Nikity Chruszczowa na temat zbrodni Stalina, z nadmiaru informacji i emocji przenosi się na tamten świat. Polska przygotowuje się do wielkiej narodowej żałoby, a polityczne hieny cmentarne zaczynają już walczyć między sobą o władze. To właśnie w tym okresie córka jednego z prominentnych polityków wraz z grupą przyjaciół wyrusza do domu letniskowego w gęstych mazurskich lasach, gdzie mają oni mocno rozrywkowo uczcić Dzień Wagarowicza. W dzikich okolicach jeziora Śniardwy, dzieje się jednak coś mocno niepokojącego. Okoliczna zwierzyna tak sam, jak mieszkańcy, zaczynają stawać się krwawymi ofiarami ?czegoś?, co najwyraźniej coraz mocniej zaczyna łaknąć krwi. Sprawą mocno interesuje się jeden z mieszkańców, były lekarz Armii Krajowej, który odnalazł w tych odludnych okolicach oazę spokoju. Zaczyna on badać sprawę, w której nic nie jest zbyt jasno. Nie wiadomo czy sprawcą jest dzikie oszalałe zwierzę, czy też ma to coś wspólnego z ?ruskimi?, mającymi tutaj swoją tajną placówkę. Jedno jest pewne ? nikt nie będzie mógł się tutaj czuć bezpiecznie, a ofiar z każdym kolejnym dniem będzie przybywać.

Fabularnie całość brzmi dosyć prosto, może nawet troszkę zbyt sztampowo i nie ma co ukrywać, że w pewnych aspektach książka właśnie taka jest. Zapewniam jednak, że drzemie w niej jednocześnie spory potencjał ?slasherowej rozrywki?, która powinna zaciekawić spore grono czytelnicze.

Autor od samego początku bawi się sprawdzonymi koncepcjami typowo amerykańskich horrorów/slasherów. Dostosowuje on je do swoich potrzeb twórczych, jednocześnie świetnie kontrastując te elementy z rodzimym komunizmem lat 50-tych. Sprawia to, że książka pomimo swojej pozornej wtórności, oferuje naprawdę ciekawą i intrygującą treść.

W pozytywnym odbiorze działa pomaga również styl, w jakim zostało ono napisane. Autor decyduje się tutaj na mocno przyswajalny język, nie zapominając jednak o wykorzystaniu bardziej bogate słownictwa w mocno rozbudowanych opisach. Całość jest łatwa, szybka i przyjemna w czytaniu (o ile można tak powiedzieć o książce zaliczanej do grona szeroko pojętych ?horrorów?), co powinno się podobać zarówno nastoletnim, jak i starszym odbiorcom.

Zaserwowana tutaj historia jest ukazana zasadniczo z perspektywy trzech różnych stron: lokalnego mieszkańca Romana (byłego lekarza AK, uczestnika walk o Warszawę i partyzanta), młodej Ingi (córki ważnego komunistycznego polityka) i osób zarządzającym tajnym rosyjskim obiektem badawczym. Do tego grona należy zaliczyć jednak również spora ilość postaci drugoplanowych (mieszkańcy okolicznych domostw, grupa nastolatków, czy pracownicy tajnego laboratorium). Tam, gdzie mnóstwo ludzi, tam też będzie cała masa trupów. Nie ma co ukrywać, że postacie drugoplanowe robią tutaj za typowe mięso armatnie. Doskonałym tego przykładem mogą być właśnie nastolatki, które w chwili zagrożenia zachowują się deb.. irracjonalnie, podobnie jak ich zachodni rówieśnicy w tego typu produkcjach. Wiadomo wtedy, że zginą oni widowiskową i krwawą śmiercią.

Do grona pozytywów książki trzeba zaliczyć również jej klimat. Robert Ziębiński w umiejętny sposób buduje całe napięcie, dzięki czemu od początku do końca wyczuwalna jest tutaj aura niepokoju. Czy można się przy publikacji bać? Moim zdaniem nie (jest to jednak odczucie mocno subiektywne). Całość fabuły posuwa się do przodu bardzo dynamicznie, zapewniając sporo akcji, nie pozwalając odbiorcy na chwilę nudy. Głównie spowodowane jest to objętością dzieła, które do najobszerniejszych nie należy.

W iście horrorowo ? rozrywkowej formie podane są tutaj również pewne elementy, które powinny spodobać się miłośnikom historii z okresu II Wojny Światowej. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że są to aspekty książki, na które większość czytelników nie zwróci w ogóle uwagi. Trudno nawet jednoznacznie stwierdzić czy sam autor, podczas procesu twórczego czerpał inspirację z przeszłości czy jest to tylko czysty wytwór jego wyobraźni. Nie zmienia to jednak faktu, że połączenie mazurskich odludnych terenów z eksperymentami nad stworzeniem żołnierza idealnego, to coś więcej niż tylko książkowa fikcja.

Tytuł jest na tyle dobry i przyjemny w czytaniu, że trudno doszukać się tutaj ewidentnych jego wad, co nie oznacza, że takowych nie ma. Pewne zastrzeżenia można mieć co do jakości finału, który mógł być o wiele bardziej widowiskowy. Kompletnie niepotrzebnie autor pokusił się tutaj również na przedstawienie fragmentów bliższych ?kontaktów? dwójki bohaterów. Co prawda nie przeszkadzają one w odbiorze książki, jednak nic nie wnoszą do samej treści, a zaoszczędzone w ten sposób miejsce można byłoby wykorzystać w lepszy sposób. Należy być również przygotowanym na pewne uproszczenia fabularne i troszkę zbytnio przesadzone elementy, są to jednak mało istotne elementy, które niespecjalnie wpływają na jakość dzieła.

Dzień wagarowicza to naprawdę solidna porcja ?rozrywkowej? rodzimej popkultury, która niczym nie ustępuje zachodniemu pierwowzorowi, nawet w pewnych aspektach go ulepsza. Robert Ziębiński nie chciał stworzyć powieści ambitnej, o której dyskutować będą krytycy tylko taką, którą sprawdzi się w każdych okolicznościach i wywoła na twarzy odbiorcy uśmiech zadowolenia. Można śmiało napisać, że jego plany zostały zrealizowane i nie pozostaje nic innego jak tylko ten tytuł polecić każdemu fanowi dynamicznej i krwawej literatury.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

czytanie.na.platanie

ilość recenzji:992

29-06-2020 13:16

?Jesteśmy na wczasach w tych mazurskich lasach?. Wiem, wiem. Nie do końca tak to leciało, ale po przeczytaniu książki ?Dzień wagarowicza?, słowa tej piosenki zagnieździły się w mojej podświadomości i wracają jak bumerang.

Fabuła książki przenosi nas właśnie nad malownicze mazurskie jeziora, otoczone gęstymi lasami i jednocześnie w czasie, do mroźnego marca 1956 roku. To tu w partyjnej daczy, wypoczywa grupka nastolatków, z córką pierwszego sekretarza na czele. Młodzi bawią się, opowiadając przy ognisku w świetle księżyca straszne historie. Nie zdają sobie jednak sprawy, że dopadnie ich rzeczywistość, która okaże się gorsza od najstraszniejszych koszmarów.

Nie może być zresztą inaczej skoro mamy do czynienia ze slasherem. I powiem Wam, że moim zdaniem slasherem doskonałym. Mamy i grupę ludzi stopniowo znikającą w leśnych ostępach i odrażające potwory, które wabi zapach krwi. A i posoki nam tu nie brakuje. Leje się, tryska, wysącza niemal na każdej stronie.

Nie tylko jednak za sprawą zafundowanej czytelnikowi rzezi, ale i pomysłu na umiejscowienie jej w okresie komunizmu powieść zyskuje niepokojący, gęsty i mroczny klimat. Dodajcie do tego sąsiedztwo tajnej radzieckiej bazy i rewelacyjnie wykreowanych głównych bohaterów, a jeśli poznaliście już lekki styl autora, domyślicie się czego możecie oczekiwać.

Znacie to uczucie kiedy boicie się obejrzeć, bo wtedy z przodu może coś wyskoczyć? Tak właśnie czytałam - w oprawie nocy i z duszą na ramieniu. Kogo potwór dopadnie tym razem? Kto będzie następny? Napięcie towarzyszyło mi do ostatnich stron i choć skończyłam czytać późno w nocy, wierzcie mi, że nieprędko odważyłam się zamknąć oczy.

Zakończenie może sugerować, że jeszcze wrócimy w mazurską głuszę, że znów pochłoną nas mroczne lasy pełne przerażających bestii. Tylko czy to ich powinniśmy się najbardziej obawiać?

"Zawsze było coś złego w lesie? Strzeżcie się żeby Was nie dopadło?

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

M

ilość recenzji:1979

27-06-2020 07:22

KOMUNISTYCZNY MONSTER SLASHER

Robert Ziębiński powraca z nową powieścią. Co prawda lepiej od pisania fikcji wychodzi mu literatura faktu, o czym mogliśmy się niedawno przekonać czytając jego monografię ?Stephen King: Instrukcja obsługi?, ale i z beletrystyką radzi sobie nieźle. ?Dzień wagarowicza? zaś to niezła lektura, osadzona co prawda w realiach PRL-u, które są już tak wyeksploatowane przez polskich twórców, że już na samo ich wspomnienie można dostać wysypki i niestrawności (w tym wypadku jest to w pewnym sensie umotywowane, ale motyw to nie do końca przekonujący), jednak na tyle udana, że nawet one nie są w stanie zepsuć przyjemności płynącej z zanurzenia się w świat powieści.

Jest rok 1956. W Dzień wagarowicza Inga Ochab, córka najważniejszego człowieka w kraju, wraz z przyjaciółmi postanawia wybrać się nad jezioro Śniardwy by uczcić to święto. W tle dzieją się co prawda ważne wydarzenia historyczne, ale nastolatków one nie obchodzą. Chcą się zabawić, chcą się rozerwać, wkrótce jednak przekonają się, że z tej wyprawy mogą nie wrócić żywi. Coś czai się w mazurskich lasach i zabija ludzi. Coś, z czym mierzy się pewien żołnierz wyklęty, który teraz będzie musiał zaryzykować wszystko, by ocalić dzieci ludzi, uważanych przez siebie za wrogów?

A zatem co sprawiło, że Ziębiński swoją powieść osadził w takich, a nie innych realiach? O tym dokładnie opowiada sam autor we wstępie do książki, w skrócie jednak wszystko sprowadza się do tego, że brakowało mu polskiego odpowiednika popularnych w latach 50. XX wieku monster movies, więc chcąc wypełnić tę lukę w polskim horrorze stworzył rzecz dziejącą się w tamtych latach i odpowiadającą realiom gatunkowym. Myślę jednak, że nawet jeśli takie były początek tej historii, zabieg by osadzić akcję w latach komuny był bardziej skalkulowany na trafienie w gusta czytelników (w końcu dzieje polskiego horroru składają się z samych luk i autor mógłby spróbować wypełnić dowolną z nich). Prawda jest w końcu taka, że chociaż ja osobiście mam już dość filmów i książek o PRL-u, temat wciąż jest jakimś cudem wśród Polaków popularny tak samo, jak druga wojna światowa. Jakbyśmy nie potrafili wyrosnąć z narodowych krzywd czy przyzwyczajeń.

Jakkolwiek by jednak nie było, ?Dzień wagarowicza? jest dobry. Bliżej mu co prawda do slashera, niż monster movies (a raczej backwood slashera, by być dokładnym) ? zresztą autor przecież nigdy nie wypierał się fascynacji podobnymi horrorami ? ale ma klimat, niezłą akcję i całkiem nie najgorzej skrojonych bohaterów. Postacie są proste, ich rys psychologiczny głębokością nie grzeszy, ale da się je lubić czy nienawidzić i zapadają w pamięć. Poza tym dobrze oddane zostały realia, kto więc lubi takie klimaty, nie będzie zawiedziony. A że styl jest lekki i przyjemny, całość okazuje się być całkiem udaną lekturą na wakacje. Bo jak horror, to tylko albo na wakacje, albo w Halloween ? zawsze wyznawałem taką zasadę i patrząc na ?Dzień wagarowicza?, którego akcja co prawda dzieje się w marcu, ale nie ma to większego znaczenia dla charakteru całości, nie tylko ja mam takie podejście.

Jeśli lubicie horrory i macie ochotę na coś osadzone w polskich realiach, sięgnijcie. To dobra lektura, nie wybitna, nie przerażająca (w życiu nie spotkałem książki, która by mnie wystraszyła, a mam za sobą wszystkie powieści i opowiadania Kinga, kilkanaście dzieł Mastertona i niezliczone twory klasyków i nie tylko, więc tym bardziej dzieło Ziębińskiego nie mogło wywołać u mnie choćby cienia lęku), ale całkiem sympatyczna. Na wakacyjne popołudnia jak znalazł.

Czy recenzja była pomocna?