-
Książki
Książki -
Podręczniki
Podręczniki -
Ebooki
Ebooki -
Audiobooki
Audiobooki -
Gry / Zabawki
Gry / Zabawki -
Drogeria
Drogeria -
Muzyka
Muzyka -
Filmy
Filmy -
Art. pap i szkolne
Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.odajnia, kelnerki nosiły wysokie rosyjskie koronkowe czepce - co już dawało pewien powiew niesamowitości - a jedzenie było nieprawdopodobne: wszystko właściwie było szarą pastą polaną majonezem, breją wymieszaną z inną breją. Podłość tej kuchni nie była podłością kuchni polskiej, czyli: żyły, tłuszcz, skóry, źle potłuczone, lekko zielone ziemniaki, tylko taką nędzą brei: rozgotowanych jarzyn w barszczu i kleksa majonezu, a wszystko to już jakby ktoś kiedyś jadł. Przypomina mi się też, jak na samym początku lat dziewięćdziesiątych byliśmy z rodzicami w Międzyzdrojach, wtedy nowością były frytki, mieliśmy z moim bratem szał na frytki, a one wszystkie, co do jednej, były zielone, z solaniną! Albo, nie wiem, czy pamiętasz, nagminne wtedy były zatrucia salmonellą. No i sromotnikami. Pamiętam, w Teleexpresie w czasie wakacji ciągle powtarzały się informacje o tym, że cała kolonia letnia zatruła się salmonellą. Lubię wracać kulinarnie do tamtych czasów, dlatego robię leniwe, które mają w moim domu szalone powodzenie, albo blok czekoladowy, albo zapiekanki z pieczarkami. Jednym ze smaków z dawnych czasów jest smak mleka w proszku, który bardzo lubię, dlatego też jestem nagminną konsumentką lodów Soprano. Ale wracając do jedzenia z pęknięciem i do ,,Przyślij Przepis". Kiedy patrzę na zdjęcia tych ludzi, wyobrażam sobie kuchnię w domu jednorodzinnym w małym mieście, utrzymaną w seledynowych kaflach albo czymś Gdzie w upalny dzień robiona jest galaretka we wszystkich kolorach i do tego taka niemiecka bita śmietana w aerozolu. Przecież jedzenie jest marzeniem, ideą sprawienia sobie i bliskim przyjemności, uczynienia życia Eleganckim, wytwornym. ...jedzenie to jest coś spoza sfery: obowiązek, konieczność, przymus, smutek, rozpacz i mozół. Jedzenie to przyjemność. We mnie w ogóle coś takiego jest, że tęsknię za życiem małomiejskim albo wiejskim. Życiem, w którym masz ograniczoną liczbę wyborów: codziennie idziesz do sklepu, kupujesz bułki, masło i ser, wszystko jest proste i w dużej mierze polega na patrzeniu w dal albo na pojechaniu gdzieś pekaesem. Ale to chyba jest tylko projekcja osób, które nie mieszkają na wsi. Jasne, zwłaszcza po miesiącach spędzonych tamże myślę, że sielanka jest bardzo powierzchowna, to jest pocztówka i marzenie. Pod nią jest bardzo ciężka praca. No i czasami też drzemie David Lynch. No i jeszcze jedno: jedzenie na wsi też ma dwa oblicza. Idziesz sobie dróżką i sołtys woła do ciebie: ,,Chodźcie, zdjęliśmy winogrona", i częstuje cię kiścią pysznych winogron ze swojego ogrodu. A parę kroków dalej jest sklep, w którym jest hoop cola, są batony nieznanych marek, szare mydło i czekolada bez Wiele razy załapałam się też na różne lukratywności od naszej sąsiadki, która jest wspaniałą kucharką pasjonatką. U niej też jest niezły miks epok i stylów: kiedy otwierasz spiżarkę, od sufitu aż po podłogę są półki, a na każdej półce po pięć rzędów słoików, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Jej kuchnia jest kuchnią radykalnie polską, to znaczy sto gramów każdej potrawy zaspokaja zapotrzebowanie kaloryczne jednej osoby na cały dzień. Piecze też te wszystkie dżdżownice, metrowce i japończyki. Dla mnie to jest fantastyczne, czuję się zaszczycona, że mogę jeść u niej takie frykasy, bo tam gdzie żyję na co dzień, nikt tak nie gotuje. Wszyscy robią brownie i zupę tajską. No właśnie. Zawsze też w sklepie przystaję przed ladą z ciastami. Interesują mnie marzenia i idee, które te ciasta przywołują... Ja też zawsze przystaję przed tymi ladami, fascynują mnie nazwy ciast. W sklepie koło mojego domu obserwuję takie tendencje: jest seria nazw z końcówką ,,-wiec" lub ,,-ak": cytrynowiec, budyniowiec, seromak, czekoladowiec; są imitacje słodyczy: raffaello, snickers, są też nazwy odwołujące się do jakiejś cechy, czyli: sernik puszysty albo piaskowe z rodzynką (zawsze mnie zastanawia ta liczba pojedyncza!), ale są też nazwy takie, jak: Fale Dunaju, Poezja, Wenecja. Właśnie, to wszystko co do jednego ludzkie marzenia! Kiedy patrzę na lodówkę z ciastami w moim pobliskim sklepie Groszek i one wszystkie są zeschnięte i wyglądają, jakby były już jedzone, to myślę - kto kupuje te ciasta? Kupują je starsze panie ,,na popołudnie", ,,do herbatki" albo do pracy, albo na imieniny koleżanki. Na różne małe, urocze okoliczności życia. To jest, swoją drogą, temat: ,,starsza kobieta i ciasto". Zauważ, że życie w krajach Europy Wschodniej nie oferuje kobietom po sześćdziesiątce zbyt wielu zmysłowych przyjemności; seksu ani sportu nie wypada już uprawiać, więc jedną z niewielu dostępnych im przyjemności jest dostarczanie sobie cukrów prostych o ładnych nazwach. No i w ogóle kobiety lubią się tak odurzać. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Literackie |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 123x197 |
Ilość stron: | 236 |
ISBN: | 978-83-08-05204-4 |
Wprowadzono: | 12.09.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.