Dom pod Pękniętym Niebem

Ależ mnie pisarz zaskoczył tą książką. Żadnych piratów, chyba że, na upartego, mianujemy nimi czteroosobowy gang motocyklistów. Żadnych statków, żaglowców, co więcej żadnych mórz wszetecznych. Również śmiechu nie ma tak wiele. A co jest? Porządna książka, która o thriller się ociera. Nie straszy zanadto, ale wystarczająco, aby utrzymać napięcie. Świat przedstawiony jest spójny i, co ważne, zajmujący uwagę czytelnika. Tak na kilka godzin, bo książkę dosłownie się połyka. A zaczyna się niewinnie. Ot, grupa nastolatków wybrała się na weekendową wycieczkę do lasu, z noclegiem pod namiotami i opowieściami przy ognisku. Tyle, że w nocy ziemia się zatrzęsła, a znany im świat przestał istnieć. O czym dowiedzą się już niebawem. Cała opowieść jest o tym, jak poradzić sobie w ekstremalnych warunkach końca świata. Niby jest takich historii wiele, lecz ta naprawdę dobrze się czyta. Może ze względu na częste zmiany tempa akcji, może dlatego, że nigdy nie wiadomo, kto się jak zachowa, a może dlatego, że sytuacja, w jakiej znaleźli się bohaterowie ciągle ulega zmianom. Można oczywiście znaleźć analogie, choćby do serialu X-man, zresztą sam autor nie unika porównań i ustami swoich postaci, cytuje filmy i książki, z którymi kojarzy im się świat widziany za oknem. Świat, który zwariował, w którym nic nie jest takie jak było, a rodzice zmienili się w istoty człekopodobne. Polecam. Tak na marginesie dodam, że warto od razu zaopatrzyć się we wszystkie tomy, żeby móc wyruszyć bez przeszkód w dalszą podróż razem z Heather.