Istnieją takie książki, które pozostawiają ślad w naszej duszy, zagnieżdżają się i zostają w świadomości czytelnika na długo. Czasami historia, którą czytamy pochłania nas, wciąga do swojego kartkowego świata i swobodnie z wdziękiem oraz spokojem prowadzi przez fabułę. Często brakuje słów, aby wyrazić zachwyt i podziw nad daną powieścią. Tak było w przypadku "Domu nad jeziorem smutku". Czy już sam ten tytuł nie brzmi zachęcająco? Skrywa w sobie tajemnicę, ukryty cień... Jezioro smutku napawa czytelnika pewną obawą. Z resztą nie tylko czytelnika. Katastrofa, jaka miała miejsce nad tym jeziorem spędza sen z powiek ludziom mieszkającym w Fingerbone. Poznajemy babcię oraz jej trzy córki, które po wejściu w dorosłość znikają z miasteczka. Poznajemy rodzinę bardzo specyficzną, która mieszka na uboczu miasteczka. Historię opowiada nam Ruth, jedna z wnuczek, którą matka Hellen zostawiła na ganku domu i wyjechała. Ruthie i Lucille jej siostra, zostają sierotami i trafiają pod opiekę babci. Da się wyczuć między nimi siostrzaną więź oraz miłość, jaką się obdarzają. A jednak w przyszłości coś w tej relacji się łamie, ich drogi się rozchodzą. Czy jest to spowodowane pojawieniem się w ich życiu Sylvie - specyficznej i do bólu przypominającej Hellen? W powieści mamy dosłownie plejadę świetnie wykreowanych postaci począwszy od władczej babci do roztargnionej, podróżniczki i tułaczki po świecie Sylvie. Autorka wykonała doskonałą pracę nad swoimi bohaterami. Dopracowała ich portret psychologiczny, sprawiła, iż każdy z nich zachwyca swoim specyficznym charakterem. Wokół Sylvie stworzyła aurę tajemniczości, Lucille nacechowała buntowniczością, Ruthie objęła ramieniem tęsknoty. Te postaci naprawdę wspólnie stworzyły niepowtarzalny klimat tej książki. Moja wyobraźnia, kiedy myślę o tej książce, podsuwa mi obraz Sylvie i Ruthie siedzącej w ciemnościach w kuchni, milczących postaciach dumających nad życiem. Pamiętam ich wyprawę łodzią przez smutne jezioro. Pamiętam też ich walkę o bycie razem; bo los, a raczej nic nie rozumiejący ludzie zechcą je rozdzielić. Tylko one najlepiej zdawały sobie sprawę, że rodzina powinna trzymać się razem i tylko we dwie mogą zdobywać góry. Nadal nie mogę przestać zadziwiać się językiem "Domu nad jeziorem smutku". Nie potrafię wytłumaczyć, jak pięknie ta książka została napisana. Słowa tu naprawdę nie oddają jego przekazu. Już od pierwszego zdania można było zauważyć, iż język będzie charakterystyczny, tajemniczy, wykwintny, piękny. Mam wrażenie, że autorka bardzo starannie dobierała słowa z najgłębszych zakamarków swojej duszy. Starała się w nim oddać wszystko to, co pielęgnowała przez całe życie wewnątrz siebie. "Dom nad jeziorem smutku" to nie pełna wartkiej akcji książka, która sprawi, że pochłoniecie ją w ciągu jednego wieczora. To książka, która przyniesie Wam momenty refleksji, zadumy; zaczniecie ją czytać coraz wolniej po to, aby jeszcze dłużej zachwycać się owianym w tajemnicę światem oraz klimatycznym językiem. Ta piękna opowieść dostarczy Wam wiele emocji oraz powodów do rozmyśleń. Barwne opisy krajobrazu sprawią, iż z łatwością odmalujecie w swojej głowie obraz miasteczka Fingerbone. "Dom nad jeziorem smutku" to nostalgiczna, refleksyjna, prosta opowieść napisana z pasją, od serca. Znajdziecie w niej rozterki dwójki porzuconych i odrzuconych przez matkę dzieci, będziecie mogli obserwować, jak ta trauma wpłynie na życie sióstr. Przez książkę ciągle przewija się motyw mostu, jeziora, pociągu oraz torów; których tajemnicy i historii nie będę zdradzać - poznajcie ją sami oddając się przyjemności czytania tej lektury. Jeśli szukacie pięknej opowieści o życiu, rozstaniu, utracie, tęsknocie, sile uczuć między bliskimi oraz skutkach tragedii, to "Dom nad jeziorem smutku" będzie idealną książką dla Was. Ponadto zachwyci Was językiem oraz swoim przekazem. Warto pielęgnować miłość, dbać o rodzinę i nie rozstawać się z nią, bo tylko wśród niej czujemy się swobodnie, bo nigdy nie wiemy, kiedy możemy stracić ukochane osoby. Wystarczy chwila, aby zniknęły i nie powróciły. To zaledwie jedna z myśli, które towarzyszyły mi podczas czytania. Zdaję sobie sprawę, że w tych kilkunastu zdaniach nie oddałam uroku "Domu nad jeziorem smutku". Jeśli przeczytacie, to zrozumiecie, co mam na myśli. Dlatego gorąco Was zachęcam do zapoznania się z tą książką, bo naprawdę warto, zwłaszcza, jeśli lubicie nostalgiczne, tajemnicze i pełne emocji opowieści.