"Człowiek potrzebuje czasem silnych bodźców. Potrzebuje równowagi. Boku, żeby docenić zdrowe ciało. Potrzebuje łez, żeby wiedzieć co to uśmiech".
"Dom Marionetek" to książka, której po skończeniu czytelnik zastanawia się, a właściwie utwierdza w przekonaniu, jak przeszłość - ta trudna przeszłość, ma wpływ na teraźniejszość i przyszłość.
Mówi się, że czas leczy rany, tylko czy na pewno tak jest?
Czytając tę książkę przeżywałam wraz z bohaterami wszystkie ich emocje, ich strach i chwilę buntu. Ale jednak dominującą cechą tej książki, był właśnie strach, budowanie napięcia. Zadziwiające było to, jak na wraz z początkiem książki dałam się zwieść teatrzykowi manipulacji, co tylko oznacza, jak autorka idealnie poradziła sobie z kreacją bohaterów.
A jeśli już przy tym jesteśmy to muszę przyznać, że każdy z bohaterów książki miał swój unikatowy charakter, byli wyraziści mimo wszystkiego co ich w życiu spotkało. A może właściwie dzięki temu co przeszli, stali się tacy?
"Dom Marionetek" to opowieść o rodzinie, która wybiega poza ramy ustalone przez społeczeństwo. Inni mówią na ich posiadłość: "Dom dziwactw", a ja zapewniam was, że jak zaczniecie czytać tę książkę to pomyślicie o nim dokładnie tak samo.
Nakreślę wam w skrócie tak to wygląda: 4 kobiety, dziecko jednej z nich i Leon. Każda z nich je o innej porze, każda ma odkrywać wyznaczone rolę i zadania. Nie są zamknięte, jednak nie uciekną z tego domu, nie odważą się na to.
Ta opowieść jest pełna tajemnic a Joanna, opiekunka do dziecka, próbuje je rozwiązać. Nie jest jej łatwo ponieważ sama odczuwa sprzeczne emocje i błądzi między tym co któreś z domowników jej powie. Ja czułam się dokładnie jak ona, byłam skołowana i wszystko wydawało mi się grubymi nićmi szyte.
Bardzo zżyłam się z Joanną i wspierałam jej odkrywanie prawdy krok po kroku. Polubiłam ją już od pierwszych stron, za empatyczność i całą jej osobowość. To taka ciepła, ale jednocześnie zadziorna kobieta. Nie da się koło niej przejść obojętnie.
"Dom marionetek" to książka określona jaka obyczajówka, ja jednak momentami miałam wrażenie, że czytam thriller (taki delikatny, ale jednak ????), czułam w tej książce ogarniający mrok i strach, który czaił się w każdym kącie tego ogromnego domu ludzkich marionetek.
Zakończenie książki nie było dla mnie zaskoczeniem, byłam właściwie na nie przygotowana i ono utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze połączyłam pewne punkciki jakie zostawia do polecenia w książce autorka.
Jestem niezwykle usatysfakcjonowana tą powieścią i z pewnością sięgnę po inne.
Opinia bierze udział w konkursie