Kto pierwszy do skoku?
Hornby stał się znany dzięki nie tylko swym książkom, które znalazły wielu czytelników na całym świecie, ale i ekranizacjami jego prozy. „Był sobie chłopiec” z Hugh Grantem czy „Przeboje, podboje” z Johnem Cusackiem z pewnością również przyczyniły się do rozsławienia pisarza i jego nietuzinkowego poczucia humoru. Skupiony przede wszystkim na kondycji współczesnego mężczyzny w świecie nieco zdominowanym przez wyzwolone kobiety pisarz, również w kolejnej powieści nie opuścił swego sztandarowego bohatera. Jednak w „Długiej drodze w dół” ów bohater z narcystyczną przyjemnością analizowania samego siebie, niejako rozmnaża się i teraz dylematy współczesnego człowieka poznamy z czterech perspektyw.
Oto pewnej sylwestrowej nocy na dachu tzw. Domu Skoczka w Londynie spotykają się Martin, niegdyś znany prezenter telewizyjny, Jess – zbuntowana i zagubiona nastolatka o niewyparzonym języku, Maureen- samotna kobieta opiekująca się niepełnosprawnym synem i JJ – Amerykanin, który po stracie dziewczyny i zespołu muzycznego stracił również sens życia. Dla każdego z tej czwórki bilans życiowy sporządzony w sylwestrową noc wydał się na tyle niekorzystny, że postanowili ze sobą skończyć. Podczas, gdy inni się świetnie bawią znieczulając egzystencjalne rozterki wysokoprocentowymi napojami czy innymi używkami, robią noworoczne postanowienia, są tacy, których pospiesznie czyniony bilans dotychczasowego życia sprowadza na dach Domu Skoczka, by wreszcie skokiem w dół zamknąć swe nieudane życie. Nawet najlepsze zabezpieczenia w postaci drucianej siatki czy drutu kolczastego nie stanowią przeszkody dla samobójców.
Martin, Jess, Maureen i JJ wcale nie umówili się w tym miejscu. Każdy przyszedł nie wiedząc, że na dachu spotka kogokolwiek. Każdego z osobna przywiodła myśl o samobójstwie. No i co daje się zauważyć, samotność pomimo wielu przyjaciół i rodziny. Jednak czy panujący na dachu „tłok” nastraja do samotnego skończenia ze swoim życiem? Czy w takich okolicznościach można się skupić na utwierdzaniu się w podjętej decyzji? Zatem nie zostaje nic innego jak zwyczajnie grzecznościowo poznać powody innych przyszłych samobójców. Zabić się przecież można jutro albo pojutrze. Ostatecznie to nie taka pilna sprawa.
Od tego punktu akcja ruszy z kopyta i w miarę mijających godzin prowadzonych przez bohaterów rozmów sprawi, że zaczniemy być coraz bardziej ciekawi co wydarzy się dalej. Szczególnie, że narracja prowadzona jest przez czterech bohaterów, co daje nam możliwość nie tylko poznania ich specyficznego myślenia, ale i spojrzenia na wydarzenia z czterech punktów. Dodajmy, że bardzo odmiennych społecznie. Mamy też gwarancję dobrej zabawy nawet z tak poważnego dylematu: skoczyć czy nie skoczyć?