Detektyw Pingwin i sprawa zaginionego skarbu (twarda)

Zacznę od wizualnej strony książki, bo jest fantastyczna. Twarda oprawa, świetnej jakości kartki, krótkie rozdziały, duża i wyraźna czcionka oraz niebanalne ilustracje wykonane w odcieniach szarości, bieli i pomarańczu.
Detektyw Pingwin tylko wyglądem przypomina typowego przedstawiciela swojego gatunku, bowiem nie potrafi pływać i nie cierpi chłodu. Jest Profesjonalnym Poszukiwaczem Przygód, a na dowód tego ma wspaniały kapelusz ze strzałką, imponujące szkło powiększające oraz torbę z drugim śniadaniem.  Ma również asystenta i przyjaciela w jednej osobie - pająka Colina, który jest mistrzem karate, a porozumiewa się przy pomocy odręcznych notatek. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko zlecenia i wówczas kontaktuje się z nim Budyka Gnatek właścicielka Muzeum Obiektów Extraordynaryjnych. Prosi ona o odszukanie ukrytego skarbu, który mógłby uratować lokalne muzeum przed zamknięciem. Pan Pingwin i Colin odkrywają tajne przejście prowadzące do zapomnianej podziemnej dżungli pod muzeum. Aby odkryć skarb założyciela muzeum sir Randolfa Gnatka muszą podążać za mapą, zmierzyć się z aligatorami, ogromnym wodospadem i podstępnymi rabusiami.
Książka napisana jest lekko, z humorem, przyjemnie i szybko się ją czyta. Idealna opowieść przygodowo - detektywistyczna dla dzieci w wieku od sześciu lat i dla mnie.