Raczej do opowiadań podchodzę z rezerwą, bo zanim czytelnik wciągnie się w fabułę, następuje finał. Nie lubię ich. Mimo to każda z tych mikroopowieści wprowadza element niezwykły i przy większości bawiłem się jak dzieciak. Bo sobie pomyślcie: jest tu opowieść o uciekinierach z więzienia z alternatywnej rzeczywistości - ale jakich! Normana Batesa czy doktora Jekylla! Albo mój faworyt - historia ludzi żyjących pod kopułą, gdzieś w kosmosie i ten przytłaczający klimat beznadziei, umierający świat. Albo szalona opowiastka o małych ludkach, olbrzymach i kosmicznej wyprawie pełnej dziwnych zdarzeń. Czy miniaturka o świętym Mikołaju ("Mikołaj tyka"). Kto chce zostać niejednokrotnie zadziwiony - będzie i to nie raz. Chyba polubię opowiadania. Te tutaj mają w sobie jakiś minimalizm i oldschoolowy klimat. Coś jak Plilip Dick w czasach młodości. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Chcę więcej!