Z pozoru zwykła historia o mężczyźnie, którego porzuciła żona. Tyle, że czytelnik w miarę zagłębiania się w lekturze zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że to wydarzenie jest tylko mało istotnym epizodem. Dzięki poszukiwaniom głównego bohatera, adwokata Galipa, poznajemy Turcję, Stambuł oraz mieszkańców tego kraju. Możemy być świadkami ich rozmów, pasji, a także namiętności. Razem z Galipem zaczytujemy się w felietonach jego stryjecznego brata Celala. Dla Europejczyka to raczej minipowieści niż felietony, w których autor porusza bardzo różnorodne tematy, od polityki do literatury, a ich forma jest bardzo poetycka, pełna metafor i zagadek. I tu zaczyna się grząski teren. Wiele dygresji i aluzji jest dla nas nieczytelnych ze względu na braki w edukacji czyli nieznajomość literatury arabskiej czy tureckiej. Poznajemy opinie ludzi otaczających głównego bohatera na komunizm, możemy przyjrzeć się nudnym i bezproduktywnym dniom kobiety tureckiej, która zaczytuje się w kryminałach, ponieważ nie musi zajmować się rodziną i prowadzeniem domu. Towarzyszy nam oraz Galipowi przemożne poczucie samotności wśród otaczających go ludzi, a także nieustanne dążenie do bycia sobą, które oddala się jak linia horyzontu. Jego próby odnalezienia żony przypominają trochę błądzenie we mgle. Lektura dla wytrwałych czytelników.