Autor postawił sobie wysoko poprzeczkę ?Ostrzem zdrajcy?. Mają pojawić się jeszcze dwie części a poziom trochę spadł. Czy to oznacza, że ?Wielkie płaszcze? staną się obdartymi pelerynami
Wielkie płaszcze mają kolejne zadanie do wykonania, jednak przychodzi im to z wielką trudnością, bo jak tu ochronić dziewczynę taką jak ta? Oprócz tego Falcio zabija jakaś trucizna, czaroit jest poszukiwany przez złego człowieka a do tego jeszcze plany chcą Wielkim Płaszczą pokrzyżować dashini. Czyżby ?Ostrze zdrajcy? uruchomiło lawinę niefortunnych zdarzeń?
Autor stworzył drugi tom, w którym wszystkiego jest jeszcze więcej. Więcej akcji, szybsze tempo czytania, większa dramaturgia, więcej niebezpieczeństw, więcej stron, więcej humoru, więcej łez, więcej? WSZYSTKIEGO. Jestem jeszcze całkiem na świeżo po pierwszym tomie i powiem wam, że mimo wysokiej poprzeczki, jaką autor postawił sobie pierwszą częścią, daje radę.
Jedną z rzeczy, dzięki której książki Sebastiena de Castella są na liście moich ulubionych, jest poczucie humoru bohaterów. To prawda, więcej stron, to większa dawka humoru! Kiedy ktoś mnie pyta ?a jak czyta się jego książki? od razu odpowiadam, że tak, jak książki wujka Ricka Riordana- lekko i przyjemnie.
Niestety, nie jest to najlepsza kontynuacja, ponieważ czasami Falcio denerwował mnie swoim filozoficznym podejściem. Za dużo myślał, zdecydowanie. Oprócz tego, niektóre momenty bardzo mi się dłużyły. Do tego stopnia, że odkładałem książkę i szedłem odrabiać lekcje, bo były ciekawsze. Ale spokojnie, mało było takich chwil!
Dopiero po skończeniu drugiego tomu zrozumiałem, że wszystkie cztery części, to tak jakby jedna książka. ?Ostrze zdrajcy? to wstęp, ?Cień rycerza? to rozwinięcie. Mam nadzieję, że ?Krew świętego? i ?Tron tyrana? nie będą przydługim zakończeniem serii?
Powiem wam, że niektórzy bohaterowie stracili w moich oczach trochę a inni zyskali. Krawcową to mogli by uśmiercić, ja bym nie płakał. Narrator też mógłby się zmienić. Falcio bardzo dużo myśli, przez co mam czasami wrażenie, jakby miał opóźnione reakcje układu nerwowego. Nie to, że mnie denerwował, tylko zamiast działać, to on myśli i myśli i nie chce przestać..
Podsumowując ?Cień rycerza? to powieść skrywająca w sobie ?Cień rycerza? raz dwa. Wszystko, co było fajne w pierwszym tomie, jest mega w drugim, to co było głupie w pierwszej części, jest denne w drugiej. Skrajność odczuwanych emocji jest jeszcze większa.