Czytałam tę książkę sama, w cichym domu, w deszczowy, ponury (choć grudniowy) dzień. Ciemno, zimno. Przysłuchiwałam się melodyjnemu rozpryskiwaniu deszczu, gdy słowa z tej opowieści zawładnęły moimi myślami. Chwyciły mnie. Natychmiast. Silna moc mnie zatrzymała. Strumień informacji, wskazówek, prawd, sekretów, wszystkie na wpół wyeksponowane, na wpół przesłonięte , ale odkrywane wraz z rozwojem historii. Trudno jest przekazać, o co chodzi w tej opowieści, ale myślę, że najlepszym, najbardziej zwięzłym słowem, które mogę wykorzystać, jest prawda.
To jest opowieść o prawdzie. Prawdzie, którą staramy się odkryć. Prawdzie, która jest bólem. Prawdzie, którą głęboko zakopujemy i jesteśmy zbyt ślepi, by ją zobaczyć. I wreszcie, prawdzie, którą znajdujemy... często, zbyt późno.
Im więcej pracowałam nad rozszyfrowaniem tajemnicy, tym bardziej intrygowała mnie zagadka, którą jest Senna. Zagubiłam się w niej, zatonęłam w jej złożoności, by lepiej zrozumieć jej istotę. Przeciwstawia się normalności. Jest pisarką. Artystką. Patrzy na świat zupełnie inaczej. Jest także jedną z najbardziej tragicznych postaci, o których ostatnio czytałam. Sennę definiuje ból. Ukształtowało ją porzucenie. Dlatego Senna niszczy zanim może zostać zniszczona. Ale im bardziej starałam się rozwikłać tajemnicę, tym bardziej zastanawiałam się, czy nie próbowałam odkryć czegoś, co już odkryłam. Dla mnie była zarówno wyjątkowo wrażliwa, jak i całkowicie skryta. Pracowała tak ciężko, aby zdusić sumę swoich bolesnych doświadczeń. Żyła za mgłą cienkiej zasłony, która przesłoniła jej emocje. Ale pojawiła się osoba, która była w stanie unieść mgłę i zobaczyć ją przez nią...
Doktor Isaac Asterholder. To mężczyzna, którego znajduje zaraz po zorientowaniu się, iż została porwana... Isaac to mężczyzna z przeszłości ... Człowiek, którego odepchnęła. Spotkał Sennę w chwili chaosu i bezbronności, w szalejącym następstwie bólu. Wepchnął się w jej życie, pomagając jej w sposób, w jaki nikt wcześniej tego nie zrobił.
Przenosimy się do czasów, w których możemy lepiej zrozumieć Sennę i Isaaka oraz naładowaną dynamikę między nimi. Isaac rozburzył przez wszystkie mury, które wzniosła Senna, ale nigdy nie posunął się zbyt daleko, by zrobić postęp. Był jej liną życia, kiedy zdawało się ono trwale słabnąć. Senna nie umiała sobie poradzić z tym, co ją spotkało. Czuła się zepsuta. Zniekształcona przez okrutny los i okoliczności. Nie ustąpiła przed bólem, ale zobaczyła siebie na stałe pokrytą bliznami. Isaak - bezinteresowny, skupiony na uzdrawianiu tych zniszczonych części wniósł w jej życie kolor, uczucie i intensywność. Był zbrojarzem, który więcej rozumiał na temat ran i milczenia niż ktokolwiek inny. Nosił jej ból jak własny.
Niemniej jednak zaglądanie w ich przeszłość nie zmieniało rzeczywistości. Byli teraz dwójką ludzi, którzy dawno temu się rozeszli, ale nagle tak bardzo zaplątani sytuacją, której nigdy by się nie spodziewali. Próba przetrwania zbliżającego się niebezpieczeństwa, porywacz, cierpienie z głodu i szaleństwa czasu, wystarczyło, by przełamać bariery, przynosząc zalew emocji, które Senna tak bardzo tłumiła.
?Ciemna strona? Tarryn Fisher to absolutnie i niezaprzeczalnie znakomicie napisana książka. Składnia mnie powaliła. Wybory słów. Warstwy znaczeniowe hipnotyzują. Dla mnie było to odczucie całkowicie sensoryczne. Jakbym weszła do literackiej jaskini motyla, nie wiedząc, czy zagubić się w pięknie kolorowych wzorach, czy zachwycić miękkimi dźwiękami powiewającymi w oddali, czy zostać zalaną przez zapach otoczenia wokół mnie. Urzekały mnie wszystkie elementy, które idealnie się ze sobą łączą. Czy to jest romans? Nie. To powieść, która wymyka się gatunkowi. To fikcja, napięcie, tajemnica, wszystkie splecione razem, aby stworzyć niezapomnianą historię odkrywania najciemniejszych, najbardziej błotnistych, dobrze zakopanych prawd w nas samych ... Do ostatniej strony trzyma w napięciu.
Opinia bierze udział w konkursie