Zastanawiają mnie powody dla których ludzie piszą takie ?recenzje?. Czy pomijając ogrom nienawiści do autora odczuwanej przez ich autorów tak naprawdę wnoszą coś? Czy czytelnik może sobie wyrobić jakieś zdanie na temat tego czy innego oglądu faktów zaprezentowanych po przeanalizowaniu zasobów archiwalnych? Czy tylko dowiedzieć się, że autor skądś coś zacytował. Czy to autoplagiat ? jak głosi powyższa (no właśnie co? Notka? Paszkwil? Bo na pewno nie recenzja!) wypowiedź? Skoro to jest wydanie drugie, poprawione i uzupełnione to trudno by w nim nie było odniesień i pokaźnych fragmentów z pierwszego wydania. Sam popełniłem kilka książek i zapewniam w/w ?recenzenta?, że akie są zasady kolejnych wydań by bazować na starym tekście - w tym wypadku z 1995 r. To że tekst był już częściowo użyty w lotnictwie morskim II RP nie zmienia faktu, że został rozbudowany. Dla tych,którzy mają kłopoty ze zrozumieniem czym jest posuwanie się do przodu stanu badań postaram się wyjaśnić to nieco prościej ? autor w poprzednim wydaniu nie wyczerpał tematu ze względu na brak dodatkowych materiałów i archiwaliów włoskich i londyńskich. W tym wydaniu znalazła się także nieznana szerszym rzeszom specjalistów ikonografia ze zbiorów dr T. Kopanskiego. Kończąc, chciałoby się odnieść do znanego powszechnie powiedzenia o krytyku i tym drugim co z jego jest parafii... ale nie warto zniżać się do poziomu paszkwilanctwa. Uważam, że każdy zainteresowany tematem lotnictwa morskiego II RP czytelnik znajdzie w książce autorstwa Pana Andrzeja Olejko sporo informacji i sam uzna, czym jest minimonografia zawierająca szereg nowych informacji. Ja polecam.