Na wstępnie muszę zaznaczyć, że było to moje pierwsze zetknięcie z literaturą piękną, więc nie mam doświadczenia z tym gatunkiem. Spodziewałam się wyszukanych opisów, słownictwa, fabuły, która została przepięknie ubrana w słowa i szczerze mówiąc, trochę się rozczarowałam, bo Buszujący w zbożu nie różni się pod tym względem od zwykłych młodzieżówek.
Język wcale nie jest jakiś specjalnie kunsztowny, ale może to dlatego, główny bohater, który opowiada o swojej historii, jest jeszcze nastolatkiem. Przyjemnie i przede wszystkim szybko czyta się tę książkę, co może być zasługą dobrej czcionki (oczywiście w tym wydaniu). Na okładkę tez nie mogę narzekać, bo jest tak śliczna, że ciężko oderwać od niej wzrok. Powiem szczerze, że mam małe zastrzeżenia co do fabuły. Główny bohater robi coś, nagle zmienia zdanie i postępuje całkowicie odwrotnie, taka niestałość w jego działaniach potrafi denerwować.
Jednak mimo tego polubiłam głównego bohatera. Nawet mimo tego, że Holden lubił stroić sobie żarty z innych ludzi i podpuszczać ich, żeby mieć z tego ubaw, to był dobrym człowiekiem. Świadomy zła wokół siebie, nie zawsze na nie reagował, ale doceniał ludzi, którzy mieli odwagę to zrobić i sam również pomagał innym, jeśli mógł i jeśli nie naraziłby się przez to na nieprzyjemności, chociażby ze strony rówieśników.
Reasumując, chłopak kochający tańczyć, pełny sprzeczności, ale który przede wszystkim chce się wyszaleć puki jeszcze może, bez konkretnego pomysłu na swoją przyszłość, głównie skupiający się na tym co jest tu i teraz zdecydowanie skradł moje serce, bo sama mogę się z nim w jakimś stopniu utożsamiać. Mimo że nie do końca tego spodziewałam się po literaturze pięknej to i tak jestem zadowolona i mogę szczerzę polecić tę książkę.
Opinia bierze udział w konkursie