Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,99 zł

BÓG MAŁA HISTORIA NAJWIĘKSZEGO

książka

Wydawnictwo Wydawnictwo M
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Głośna książka niemieckiego psychiatry Manfreda Lütza, który polemizuje ze współczesnym ateizmem i demaskuje fałszywych proroków. Autor analizuje zachowania i dzieła twórców pop kultury, wielkiej sztuki, filozofów, teologów, fizyków i psychologów. To publikacja pełna ironii i mądrości zarazem. Pod piórem Manfreda Lütza pytanie o istnienie Boga staje się interesującą lekturą, która w równym stopniu wzbogaca zarówno oświeconych sceptyków, jak i skłonnych do refleksji wierzących. Der Spiegel Być może tym, co ośmieliło Lütza do napisania swej książki, był fakt, że żyje on w zsekularyzowanej rzeczywistości europejskiej, gdzie problemy duchowe i metafizyczne spychane są na margines życia umysłowego i rugowane z publicznej debaty. W cywilizacji, która przeżywa wtórny analfabetyzm religijny, przypomina i porządkuje podstawowe argumenty przemawiające na rzecz wiary chrześcijańskiej. Grzegorz Górny, redaktor naczelny kwartalnika Fronda.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 06.11.2009

RECENZJE - książki - BÓG MAŁA HISTORIA NAJWIĘKSZEGO

4.3/5 ( 10 ocen )
  • 5
    7
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    1

slavosky

ilość recenzji:48

brak oceny 20-08-2010 15:10

Ze znanych mi książek, nazwijmy je, popularno-teologicznych, książka Lutza cierpi na największy wszystkoizm, co może być wadą albo zaletą. Dla rozpoczynających swoją przygodę z teologią jest to pozycja znakomita, o żywej narracji, pełna barwnych anegdot, czasem tylko autor wpada w filozoficzno-teologiczny, specjalistyczny żargon. /
O Bogu można pisać z olbrzymiej ilości perspektyw. Oto niektóre z nich perspektywa ateisty, teologa, filozofa, naukowca, psychologa, artysty, a nawet dziecka. Każdą z tych perspektyw można bardziej doprecyzować co innego o Bogu powie filozof-egzystencjalista, co innego zaś pasjonat Nietzschego (o którym w książce jest wyjątkowo dużo). Lutz próbuje ukazać nam wszystkie te perspektywy, ukazując też zmienność historyczną każdej z nich. Dla mnie osobiście najciekawsza była skrótowa wersja historii Boga naukowców Lutz przedstawia ważkie argumenty na temat tego, że tylko chrześcijaństwo mogło przygotować grunt pod postęp naukowy, ponieważ tylko ono było wystarczająco racjonalne. To, co chrześcijaństwo przejęło z filozofii greckiej, było właściwie nie tyle pogańskie, co ateistyczne (dla Greków Sokrates był ateistą; mało tego, dla Rzymian był nim. . . Jezus, nie uznający w końcu rzymskich bogów). Średniowiecze było o wiele bardziej tolerancyjne wobec innych poglądów niż późniejsze epoki (faktycznie wojny religijne i palenie na stosach zaczęło się jednak trochę później). Proces Galileusza porównajcie w Wikipedii datę jego śmierci, gdy rzekomo miał powiedzieć a jednak się kręci, a datę wprowadzenia kalendarza gregoriańskiego, który zaaprobował papież po długiej konsultacji z naukowcami to naprawdę nie było tak, że Kościół był głuchy na naukę, może tylko wymagał od naukowców więcej dowodów niż oni sami; no i nie chciał, by nadmierny racjonalizm zniszczył w ludziach człowieczeństwo. /
Lutz przekonuje też , że teorie Plancka i Einsteina spowodowały radykalny krach determinizmu i materializmu, wprowadzając prawa prawdopodobieństwa zamiast zegarowego mechanizmu, którym kierował Bóg deistów. Zresztą, ten krach to zasługa już Darwina, według którego przypadkowe (!) mutacje są przecież podstawą ewolucji. Obecnie nauka, operująca prawdopodobieństwem, zostawia więc furtkę dla możliwości istnienia cudów choć cuda owe nie są kwintesencją chrześcijańskiej wiary. /
Co jednak najważniejsze, wszystkie te wspomniane na początku perspektywy są w pewnym sensie dowodem ludzkiego egoizmu i przekonania, że Boga można jakoś poznać i włożyć do szuflady. Kłania się przed wiarą prostego człowieka, któremu obce są te okrutne dylematy, a dla którego podstawową zasadą jest kochać bliźniego. Święty Tomasz z Akwinu każde swoje teologiczne pomysły „testował” na starej, niepiśmiennej, bogobojnej kobiecinie uznanie przez nią jego teologii za wartościową było pierwszym sprawdzianem jej wartości. /
Jest to bardzo dobra książka dla początkujących, która z pewnością poszerzy pole widzenia, obalając wiele obiegowych mitów. Może być więc punktem wyjścia do kolejnych lektur - czy to z historii religii, czy z teologii. Przypomina też o głębokiej pokorze, jakiej wymaga poznawanie Niepoznawalnego i skłania do pytań, na ile sami stworzyliśmy sobie obraz Boga, w którego wierzymy, bądź w którego wierzyć przestaliśmy albo na ile ten wizerunek Boga to produkt konkretnych, historycznych czasów.