Pierwszy tom przygód sympatycznego detektywa. Okazuje się, że w pracy śledczej najważniejsze jest, aby uważnie słuchać ludzi, czyli świadków zdarzenia. No i zadawać im właściwe pytania. Proszek daktyloskopijny i lupą nie są tak niezbędne jak to się producentom zabawek wydaje. Bardzo dobrze czyta się tą książkę, dziecko słucha z uwagą i wprost nie może się doczekać, by poznać dalsze losy bohaterów. Jedynie błędów mogłoby być mniej. I to tych, które umknęły czułemu korektorskiemu oku. A szkoda, ponieważ to sprawia, że lektura nie za bardzo nadaje się do polecenia jako książka do samodzielnego czytania dla młodocianego czytelnika.