- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rzeg - powiedziała, szarpiąc Fletchera za poły kurtki. - Koniec z pływaniem po bagnach. Usiadł i skrzywił się z bólu, który przeszył mu plecy. Spał w bardzo niewygodnej pozycji, a co gorsza, zdecydowanie krócej, niżby sobie życzył. Pierwsze myśli skierował ku Alice. Ona również już nie spała. Przeżuwając płatek, siedziała z tyłu skorupy i pustym wzrokiem wpatrywała się w mijane drzewa. Do jej górnej wargi przykleiła się żółta drobinka. Fletcher zdjął ją łagodnym ruchem i mocniej otulił matkę kurtką, uważając przy tym, by nie zbudzić drzemiącego Ignatiusa. Athena miała otwarte oczy, lecz nie ruszyła się z kolan Alice. Wyczuł bijącą od sowogryfa głęboką melancholię i zrozumiał, że demon kocha Alice równie mocno, jak dawniej kochał ją jego ojciec. Pogładził łebek stworzenia i zostawił obie w spokoju. - Sheldon? - powtórzył, gdy wreszcie dotarło do niego znaczenie słów Cress. - Sheldon, nasz zaratan. Postanowiliśmy nadać mu imię - wyjaśniła Sylva, podając mu płatek. - Masz, zjedz. Właśnie minęło pięć godzin. Cress ma ze sobą kieszonkowy zegarek. Rozgryzając cierpki płatek, Fletcher zauważył, że elfka wyciąga z worka pozostałe. Przeliczała je uważnie, układając między udami w równe stosiki. - Skąd właściwie wiecie, że to samiec? - spytał Othello, wygodnie rozwalony z przodu skorupy. Nie podniósł nawet powiek. - No zerknęłam - Cress się zarumieniła. Fletcher zachichotał i przeczołgał się naprzód. Sheldon zadarł łeb i na niego spojrzał. Ospale zamrugał złotymi ślepiami. Stworzenie było przyjemne dla oka - zawieszona na długiej, giętkiej szyi głowa kończyła się gładkim żółtym dziobem. Stąpał nieśpiesznie, lecz i tak prędzej niż mogli się spodziewać. Długie kroki pożerały kolejne metry terenu. Zaklinacz zastanowił się przez chwilę, czy nie powinni Sheldona okiełznać. Niestety, zaratany były demonami poziomu piętnastego - stanowczo zbyt potężnymi dla Sylvy. - Zostało dziewięćdziesiąt płatków - oznajmiła elfka, wyrywając go z zamyślenia. - Tak jak przypuszczałam dziewięćdziesiąt godzin. Fletcher rozejrzał się po okolicy, próbując wypatrzeć choć jedną żółtą plamkę. Niestety, otaczała go jedynie zieleń i brąz drzew. Jak okiem sięgnąć, nie było ani demonów, ani żadnych kwiatów. - Powinniśmy się trzymać Sheldona - zauważył. Tuż pod nimi podłoże wciąż wyglądało na podmokłe, lecz dalej stopniowo się utwardzało. Gdzieniegdzie wyrastały nawet kępki szorstkiej trawy. Także drzewa były wyższe, ich korony rzucały coraz głębsze cienie. - Zgadzam się. Piechotą takiego tempa nie utrzymamy - potaknęła Sylva. - W dodatku Sheldon nie jest bezbronny. Ten jego dziób i pazury sprawiają wrażenie bardzo ostrych. - Będziemy też mogli spać, nie przerywając wędrówki. Wystarczy jedna osoba na straży - wtrąciła Cress, która podczołgała się do Fletchera. Wyciągnęła rękę i podrapała Sheldona po karku. Demon odpowiedział zadowolonym pomrukiem. Zaklinacz uśmiechnął się szeroko. Dobrotliwy olbrzym już niebawem mógł się okazać cennym sojusznikiem. W powietrzu poniósł się przenikliwy skrzek. Sylva krzyknęła. Fletcher odwrócił się i zobaczył Lisandra. Gryf doszedł już do siebie i zbliżał się właśnie z nastroszonymi piórami do Toska. Podkradał się niczym lew polujący na upatrzoną gazelę. Zmienił się wyraz jego ślepi - źrenice miał mocno rozszerzone, zniknął gdzieś błysk inteligencji, który wcześniej nie gasł nawet na moment. - Lisander! Co ty wyprawiasz?! - zawołał Fletcher. Miał świadomość, że demon nie jadł, odkąd został sparaliżowany, lecz najwyraźniej tu chodziło o coś więcej niż zaspokojenie głodu. - Kiedy portal się zamknął, stracił więź z Lovett - przypomniała zdjęta przerażeniem Sylva. - Wraca do pierwotnego stanu. Dziczeje. Lisander zbliżył się o kolejny krok do wystraszonego raidżu, któremu na grzbiecie zjeżyła się błękitna sierść. Wiewiórczy ogon Toska uniósł się w powietrze, trzasnęły ostrzegawcze wyładowania. Gryf w odpowiedzi otworzył szeroko dziób i ryknął. Donośne zawołanie zwieńczyła drapieżna skrzekliwa nuta. - Trzeba coś zrobić! - zawołał Othello, niewidoczny zza gotującego się do ataku demona. - Przecież on go zabije! Fletcher gorączkowo rozważał możliwości. Zwój przyzywający Lisandra został schowany do plecaka. Problem polegał na tym, że plecak znajdował się pod brzuchem gryfa. - Nie pozwolę mu skrzywdzić Toska - oświadczyła Cress i nagle w jej dłoniach pojawiła się gotowa do strzału kusza. Grot mierzył prosto w łeb Lisandra. - Fletcher? Jakieś pomysły?! - wydarła się Sylva. Właśnie! Sylva! Przecież straciła Sariel i miała szansę okiełznać gryfa - demona dziesiątego poziomu. Dwa lata temu była zaklinaczką poziomu siódmego. - Przygotuj si
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, Heroic fantasy, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Jaguar |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2017 |
Wymiary: | 145x220 |
Liczba stron: | 446 |
ISBN: | 978-83-7686-615-4 |
Wprowadzono: | 31.10.2017 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.