"Biała Reduta" to jedna z najbardziej interesujących pozycji oferowanych przez polską literaturę fantastyczną. Choć nie przedstawia ona ciągłej, skondensowanej i zakończonej historii, co dla wielu osób jest wyznacznikiem dobrej powieści, zdecydowanie można uznać, że jest rżnięta z najszlachetniejszego kruszcu literackiego.
Cała seria "Ostatnia Rzeczpospolita", do której należy "Biała Reduta", osadzona jest w futurystycznej rzeczywistości, której cechy pozwalają zaklasyfikować ją zarówno do gatunku fantasy, jak i science fiction. Autor łączy te dwa style w sposób wdzięczny i wiarygodny, choć dla nieprzygotowanego czytelnika nagłe zderzenie z wyznającymi katolicyzm Elfami i rakietą wysyłaną na Marsa, w którą wkradają się Balrogi, może być nieco szokujące. Worldbuilding rozwijany jest powoli, niemal do ostatnich kartek czytelnik wciąż dowiaduje się o nowych prawidłach rządzących powieściową rzeczywistością, dzięki czemu dopiero po pokonaniu wszystkich czterysta czterdziestu ośmiu stron jawi mu się w głowie jasny obraz wykreowanego świata. Jest to świat zbudowany na szkielecie z czterech głównych filarów tematycznych: klimatycznej, swojskiej polskości, tolkienowskiej fantastyki z Elfami i Balrogami, klasycznego kosmicznego sci-fi z podróżami na Marsa oraz fikcji opartej na wielowymiarowym multiwersum.
Akcja powieści toczy się w czterech miejscach, a każde z nich ma innych bohaterów. Pierwszym jest Robert, warszawski detektyw, który przy współpracy z królewskim magiem, Elfem BagODarem, usiłuje rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa, podczas gdy jego nadopiekuńcza siostra niestrudzenie szuka dla niego partnerki wśród swoich koleżanek. Drugim jest Kajetan, przybrany syn Roberta, królewski geograf podróżujący po obcych wymiarach przenikających do świata ludzi w wyniku niedawnej koniunkcji, która sprowadziła też na Ziemię Elfy i Balrogi, opisujący je oraz stawiający czoła przeróżnym czyhającym w nich niebezpieczeństwom. Trzecim jest Karl, odmienny od swojego otoczenia dziesięcioletni mieszkaniec Gehenny, czyli części świata zagarniętej przez despotyczne Balrogi, którego życie to ciągła katorga i próba wtopienia się w tło, złożone ludzi o zniewolonych umysłach, otrzymujących w przeciwieństwie do niego mentalne rozkazy od Panów. Czwarte miejsce akcji to ludzka kolonia na Marsie, od wielu lat odcięta od Ziemskich dostaw i mocno podupadająca. Pojawia się tu kilku bohaterów i nie sposób wyróżnić głównego, choć prawdopodobnie byłby nim bezwzględny rewolucjonista Kyle. Wszyscy są wyraziści i wiarygodni, w tym postacie żeńskie, co jest godne pochwały, zwłaszcza w porównaniu z większością współczesnej polskiej literatury fantastycznej.
Każdy z tych segmentów przedstawia inną historię, i choć zazębiają się one i splatają, nigdy się tak naprawdę nie łączą. Autor położył na worldbuilding i prezentację idei większy nacisk niż na fabułę, co sprawia, że książka bardziej nadaje się do powolnego delektowania lekturą niż czytania z latarką pod kołdrą "jeszcze jednego rozdziału". W niczym jej to jednak nie ujmuje, ponieważ wszystkie cztery historie są wciągające i pełne znaczenia, a razem dają nam pełen przegląd wykreowanego przez Kołodziejczaka społeczeństwa. Poprzez te cztery historie autor przedstawia swoistą diagnozę natury ludzkiej i różnych możliwych wariantów jej zmiany pod wpływem konkretnych wydarzeń. Stawia on swoich bohaterów w ekstremalnych sytuacjach, jakby przeprowadzał eksperymenty, i opisuje na ich przykładzie różne przywary ? a także atuty ? poszczególnych aspektów tejże ludzkiej natury w różnych okolicznościach.
To, co uderzyło mnie w tej powieści, to fakt, że nic w niej nie jest zbędne. Każdy element historii jest kluczowy do przedstawienia jakiegoś problemu socjologicznego. Wyjątkiem jest może wątek młodzieńczego zauroczenia Kajetana Anną NaaMaar ? Elfką, która kochała potwory. Jego istnienie można usprawiedliwić próbą urealistycznienia postaci młodego chłopaka samotnie przemierzającego bezludne światy w swoistej ucieczce przed przybraną rodziną, przeciwko której się zbuntował. Poza tym jednym wątkiem wszystkie, nawet te romantyczne i erotyczne, służą ekspozycji konkretnych zjawisk społecznych i rozmaitości ludzkich charakterów. Trzeba też zauważyć, że i uczuciowość ? i to zarówno w wykonaniu młodzieńca bez doświadczenia, jak i podstarzałego pracoholika po przejściach ? i erotyka zostały w tym dziele opisane ze smakiem, choć odważnie i wprost, podobnie jak elementy goreu i sceny okrucieństwa w Gehennie. Wszystko ma swoje miejsce i znaczenie, a nawet jeśli szokuje, nie jest to tani chwyt mający na celu przyciągnąć uwagę czytelnika.
Jeśli po przeczytaniu powyższych akapitów ktoś wyciągnie wniosek, że mamy tu do czynienia z poważnym przykładem wydumanej literatury wysokiej dla snobów, nic bardziej mylnego. W "Białej Reducie" znajdziemy wiele zabawnych scen, często oscylujących wokół zderzeń absurdów, takich jak Elf ? król Rzeczypospolitej Polskiej, mag i zagorzały katolik, albo inny przedstawiciel jego rasy bezskutecznie usiłujący zrozumieć ludzką osobowość. Fani ekranizacji "Władcy Pierścieni" w reżyserii Petera Jacksona również znajdą coś dla siebie, konkretnie zabawne odwołanie do słynnego starcia z Balrogiem na moście Khazad-Dum. Polscy czytelnicy zaś docenią z pewnością nawiązania do ery komunizmu, zarówno te wprost, jak żywność na kartki, jak i te bardziej zawoalowane, jak przestarzałe i psujące się sprzęty w porzuconej kolonii na Marsie. Uwagę należy zwrócić również na to, że książka posiada niemal każdy porządny rodzaj atrakcyjności ? coś dla siebie znajdą miłośnicy rozległego worldbuildingu i opisów obcych światów, tak samo jak miłośnicy kryminałów, miłośnicy zdrad, spisków i intryg, miłośnicy frontalnych starć przy użyciu magii i technologii, miłośnicy szokujących aktów przemocy i okrucieństwa, a także miłośnicy łamiących serca opowieści o niespełnionych uczuciach.
"Biała Reduta" to lektura uniwersalna, dobra dla każdego ? choć bywa drastyczna ? i zdatna do analizy na wielu płaszczyznach. Nie sposób nie zachwycić się lekkością, z jaką autor prowadzi tę skomplikowaną i pełną znaczenia opowieść, która, choć bazuje na znanych tropach, zdecydowanie jest jedyna w swoim rodzaju. Moim zdaniem ta książka, mimo że z pewnością jest zbyt mocna dla co delikatniejszych odbiorców, nie ma słabych stron.
Opinia bierze udział w konkursie