Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej

książka

Wydawnictwo W.A.B.
Oprawa twarda
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

KSIĄŻKA NAGRODZONA PASZPORTEM POLITYKI 2007. W nowej książce Michała Witkowskiego groteskowa historia kariery i upadku właściciela lombardu staje się pretekstem do opowieści o przełomie lat 80. i 90. w Polsce, o przemianach ustroju i ludzkiej mentalności. Autor przypomina raczkujący polski kapitalizm, zapiekanki sprzedawane z przyczepy, akwizycję i podsycany przez prasę mistycyzm ostatnich lat XX wieku. W oczekiwaniu na mającą uderzyć w Ziemię kometę ludzie starają się jednak jakoś ułożyć sobie życie. Gdy za sprawą wchodzących na polski rynek zachodnich korporacji interesy zaczynają upadać, bogobojny bohater, natchniony cudownym widzeniem, postanawia udać się na pielgrzymkę do Lichenia... Trafia jednak zupełnie gdzie indziej, do pałacu bogatego mafiosa, który w jego życiu zaczyna odgrywać rolę analogiczną do tej, jaką Zygmunt August odegrał w biografii Barbary Radziwiłłówny... Pokazując współistnienie starych i nowych mitów oraz wzorców zachowań (na przykład sarmatyzmu), Witkowski zdaje się przypominać, że w kulturze nie ginie nic, nawet słowiańskie, dawno zapomniane korzenie.

Michał Witkowski (ur. 1975), jeden z najgłośniejszych pisarzy młodego pokolenia w Polsce. Mieszka w Warszawie. Opublikował zbiory opowiadań Copyright (2001) i Fototapeta (W.A.B. 2006) oraz powieść Lubiewo (2005). Jest współautorem antologii Tekstylia. O rocznikach siedemdziesiątych (2005). Wydał także płytę CD z własną interpretacją Lubiewa (2005). Wraz z Piotrem Gruszczyńskim przygotował scenariusz przedstawienia teatralnego na kanwie tej powieści. Finalista nagrody NIKE 2006, laureat Nagrody Literackiej GDYNIA 2006, dwukrotnie nominowany do Paszportów Polityki. Lubiewo ukazało się w przekładzie ukraińskim, w przygotowaniu są tłumaczenia na język niemiecki, niderlandzki, angielski, francuski, rosyjski, czeski, fiński, szwedzki, włoski, węgierski i litewski. Prawa do sfilmowania książki sprzedane zostały firmie Warsaw Pact Film Production.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: W.A.B.
Oprawa: twarda
Wprowadzono: 23.08.2007

RECENZJE - książki - Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej

4.5/5 ( 6 ocen )
  • 5
    5
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    1
  • 1
    0

Jarosław Czechowicz

ilość recenzji:15

brak oceny 24-08-2007 19:47

Kim jest Barbara Radziwiłłówna XXI wieku? To królowa swego majątku w obskurnym lombardzie, a pochodzenie jej co najmniej niejasne, wszak na poły to arystokratka, na poły Żydówka. I przede wszystkim żadna z niej nadobna niewiasta, bo to sporej wagi jegomość z żylakami na nogach, o niezbyt świeżym oddechu, z resztkami włosów tonącymi w żelu i pielęgnowanym wąsem na mało atrakcyjnej twarzy. Barbara Radziwiłłówna z Górnego Śląska jest maniakiem zbierania wszelakiego, kolekcjonerem śmieci, wiecznym dorobkiewiczem i wiernym katolikiem wpatrzonym w obrazek Najświętszej Panienki, przed którym na klęczniku modły swe o pomnożenie majątku odprawia. Ustrojony w sznur pereł na szyi snuje swe opowieści o szarym życiu ciułacza i cinkciarza wdychając jednocześnie do swego współczesnego Zygmunta Augusta – bezwzględnego najemnika zza wschodniej granicy pieszczotliwie nazywanego Saszeńką. Oto Hubert, współczesna królewska femme fatale, odrzucona i odtrącona, ale arystokratycznie dumna i znająca swoją wartość.
Hubert barwnie opowie nam swój los, przedstawi dokładnie nieprzyjazną dla jego interesów polską rzeczywistość przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, w jakiej musiał walczyć o pomnażanie własnego majątku imając się różnych zajęć. Postać, której historia buduje fabułę najnowszej książki Witkowskiego, kryje w sobie wszelkie narodowe przywary i kompleksy. Z głębokiej religijności wynikać może tylko obyczajowa i kulturowa nietolerancja. Z pragnienia bogacenia się - kombinatorstwo i oszustwo. Z przekonania o wielkości swego narodu i piękna polskiej ziemi - obskurantyzm i sarmackie pieniactwo. Takiej to Polski właśnie odbicie mamy w chciwych oczach Huberta.
Ale Hubert potrafi też żarliwie kochać, miłosiernie współczuć i okazać czułość i wrażliwość. Komu i w jakiej sytuacji? Niechże lektura „Barbary Radziwiłłówny z Jaworzna – Szczakowej” poprowadzi zainteresowanych i odpowie na ich pytania. Wywoła także uśmiech na twarzy, zwłaszcza podczas czytania o epidemii przyprószenia i zgniłki zimowej, o produkowaniu malborasów wysokiej klasy, o udziale w spotkaniu poświęconym życiodajnemu dżemowi oraz o przygodach spotykających bohatera podczas pielgrzymki do Lichenia, którą nakazała mu przemawiająca z obrazu ukochana Panienka.
Michał Witkowski napisał książkę przewrotną, ironiczną, groteskową i prześmiewczą. Tak dokładnie, jak w głośnym „Lubiewie” penetrował środowisko polskich homoseksualistów, tak teraz z fotograficzną wręcz dokładnością przedstawi codzienne życie ciułaczy, kombinatorów, szmuglerów i podwórkowych zbirów. A nad wszystkim unosi się fatalistyczna, przygnębiająca ślunska atmosfery beznadziejności i braku perspektyw życiowych na podwórkach familoków i brudnych od węglowej sadzy ulicach górnośląskich miast i miasteczek.
Pasjonujący jest język, jakim współczesna Barbara Radziwiłłówna opowiada o sobie i świecie. Melanż przestawnego szyku, barokowej ozdobności, odniesień do literatury, wulgarnego pijackiego bełkotu i śląskiej gwary – czego tam nie ma ! I choć czasem surrealistyczne wizje budowane przez autora chwilami męczą i powodują lekkie znużenie ich nagromadzeniem, to jednak lektura tej powieści zapewni zarówno dobrej rozrywki, jak i tematów do przemyślenia i rozmów ze znajomymi. Nie tylko w kawiarniach Jaworzna i okolic.

Monia25cimka

ilość recenzji:95

brak oceny 19-03-2011 12:14

Michał Witkowski urodził się w 1975 we Wrocławiu. Obecnie mieszka w Warszawie. Studiował filologię polską, potem pisał doktorat, ale zarzucił pracę naukową i poświęcił się wyłącznie twórczości literackiej. Debiutował zbiorem opowiadań „Copyright”, następnie wydał powieść „Lubiewo” i zbiór opowiadań „Fototapeta”….

„Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna- Szczakowej” to przeciekawa historia napisana bardzo specyficznym językiem. Główny bohater, to bardzo sympatyczny sprzedawca w lombardzie. Rzecz dzieje się prawdopodobnie w latach osiemdziesiątych, stąd też charakterystyczna atmosfera brudnych budek, zasypanego sadzą Śląska…

Trudno jest cokolwiek więcej powiedzieć na temat powieści, to po prostu trzeba przeczytać! Polecam!

Anna

ilość recenzji:6

brak oceny 10-12-2009 22:01

Powieść Witkowskiego to pamiętnik jednego bohatera - Pana Huberta? Barbary Radziwiłłówny, właściciela lombardu czy Saszy? Czytelnik może się poczuć nieco zagubiony, gdy od pierwszych stron powieści zostaje wrzucony w środek życia głównego bohatera czy bohaterki? Nieznana jest bowiem jego tożsamość i płeć. Równie zagmatwany, pełen intertekstów, nakładających się na siebie cytatów jest również język Pana Huberta. Czasem jest to język wulgarnego właściciela lombardu: "Do cholery jasnej, co tam, Feluś, Sasza?!", by następnie stać się językiem Immanuela Kanta: "Niebo z kometą nade mną, mokre ubranie na mnie". Opowiadanie Barbary wciąga nas w wir wydarzeń, razem z bohaterem odbywamy podróż życia - pielgrzymkę do Lichenia. Nie wiemy jednak czy jest to podróż realna, czy podróż po wyobraźni głównego bohatera. Roztrojenie osobowości sprawia, że ciekawsza niż przygody Huberta staje się dla czytelnika jego psychika, sposób myślenia, postrzegania świata i wreszcie autokreacja. Pan Hubert to współczesny Pasek, gawędziarz XXI wieku, jednocześnie oczytany intelektualista, cinkciarz i pseudokibic. Wiele w nim sprzeczności, ale co ciekawe czytelnik ma wrażenie, że jego opowieść jest wiarygodna i przekonuje... W tym kontekście jakże niezwykłe okazuje się zakończenie powieści:
"Choć tak naprwdę, to przecież ja sobie ciebie, Sasza, wymyśliłem. Futro jest puste. C'est fini"
Czy zatem wszystko jest fikcją, płodem naszej nieskończonej wyobraźni, a Pan Hubert i Barbara jedynie tekstowymi, zasłyszanymi tworami? Wyobraźnia Barbary jest czasem tandetna - jak bar z lampkami choinkowymi w starej przyczepie, w którym zatrzymuje się podczas podróży, a czasem na wskroś oryginalna - jak wyobraźnia wielkich romantyków Bo Hubert to nie tylko PRL'owski kombinator, który na fikcyjnej sprzedaży ścierek dorobił się majątku, ale także literat - znawca największych arcydzieł. "Gdy tak człowiek poobcuje z kulturą wysoką, myślę naraz - opisać swoje życie!" - wyznaje Barbara - "Ręce zatarłem i zacząłem pisać. Nocami. Na programie jakimś lewym do pisania.". Bohater Witkowskiego chce dołączyć do tradycji, pozostawić po sobie ślad, jednak jego "życiopisanie" pozbawione zostaje patosu, wzniosłości. Hubert nie jest i nie będzie Stachurą, będzie Paskiem - XXI- wiecznym Sarmatą, człowiekiem zanurzonym w kulturze masowej, człowiekiem tekstowym,reklamowym, gazetowym. Jego umysł, wygląd, język jest kolażem. Bohater ten posklejany z różnych kawałków niczym Lord Vader z "Gwiezdnych wojen" wciąż zaskakuje, wymyka się... szuka sensu, a może jest bezsensu? Do czego prowadzi zatem ta plątanina cytatów, sprzeczności, fragmentów historii... Zdaje się na przekór wszystkiemu dążyć do wiarygodności i prawdy. Pan Hubert jest bowiem every manem, ikoną naszych czasów. Jest tworem kultury masowej, jest człowiekiem przez nią ukształtowanym.
"Raz, dwa - lewa!Raz, dwa - lewa! Idzie sobie żołnierz i piosenkę śpiewa!Idzie sobie sługa Boży, B.R.,uzbrojony w Najświętszą Panienkę, koleiną, zagajnikiem. Do Lichenia, bo jak lichwę się uprawiało, to już na tę lichwę tylko Licheń pomoże" - wyjaśnia cel pielgrzymki Barbara. Mimo iż obrazek z Marią zawieszony na szyi zdaje się tandetą i w niczym nie przypomina dawnego ryngrafu, a rytmiczna piosenka wojenna śpiewana przez bohatera bawi czytelnika, to heroizm i upór Pana Huberta karzą go podziwiać. Wiedząc bowiem, że naśladowanie średniowiecznych pątników może wydać się śmiesznym, wbrew wszystkiemu podejmuje pielgrzymkę. Modli się i pokutuje jak potrafi tandetnie, sztucznie i na pokaz,ale nawet na chwilę nie przestaje być sobą: Barbarą, Hubertem, Saszą - i właśnie dlatego jest taki prawdziwy

Anna

ilość recenzji:6

brak oceny 10-12-2009 22:01

Powieść Witkowskiego to pamiętnik jednego bohatera - Pana Huberta? Barbary Radziwiłłówny, właściciela lombardu czy Saszy? Czytelnik może się poczuć nieco zagubiony, gdy od pierwszych stron powieści zostaje wrzucony w środek życia głównego bohatera czy bohaterki? Nieznana jest bowiem jego tożsamość i płeć. Równie zagmatwany, pełen intertekstów, nakładających się na siebie cytatów jest również język Pana Huberta. Czasem jest to język wulgarnego właściciela lombardu: "Do cholery jasnej, co tam, Feluś, Sasza?!", by następnie stać się językiem Immanuela Kanta: "Niebo z kometą nade mną, mokre ubranie na mnie". Opowiadanie Barbary wciąga nas w wir wydarzeń, razem z bohaterem odbywamy podróż życia - pielgrzymkę do Lichenia. Nie wiemy jednak czy jest to podróż realna, czy podróż po wyobraźni głównego bohatera. Roztrojenie osobowości sprawia, że ciekawsza niż przygody Huberta staje się dla czytelnika jego psychika, sposób myślenia, postrzegania świata i wreszcie autokreacja. Pan Hubert to współczesny Pasek, gawędziarz XXI wieku, jednocześnie oczytany intelektualista, cinkciarz i pseudokibic. Wiele w nim sprzeczności, ale co ciekawe czytelnik ma wrażenie, że jego opowieść jest wiarygodna i przekonuje... W tym kontekście jakże niezwykłe okazuje się zakończenie powieści:
"Choć tak naprwdę, to przecież ja sobie ciebie, Sasza, wymyśliłem. Futro jest puste. C'est fini"
Czy zatem wszystko jest fikcją, płodem naszej nieskończonej wyobraźni, a Pan Hubert i Barbara jedynie tekstowymi, zasłyszanymi tworami? Wyobraźnia Barbary jest czasem tandetna - jak bar z lampkami choinkowymi w starej przyczepie, w którym zatrzymuje się podczas podróży, a czasem na wskroś oryginalna - jak wyobraźnia wielkich romantyków Bo Hubert to nie tylko PRL'owski kombinator, który na fikcyjnej sprzedaży ścierek dorobił się majątku, ale także literat - znawca największych arcydzieł. "Gdy tak człowiek poobcuje z kulturą wysoką, myślę naraz - opisać swoje życie!" - wyznaje Barbara - "Ręce zatarłem i zacząłem pisać. Nocami. Na programie jakimś lewym do pisania.". Bohater Witkowskiego chce dołączyć do tradycji, pozostawić po sobie ślad, jednak jego "życiopisanie" pozbawione zostaje patosu, wzniosłości. Hubert nie jest i nie będzie Stachurą, będzie Paskiem - XXI- wiecznym Sarmatą, człowiekiem zanurzonym w kulturze masowej, człowiekiem tekstowym,reklamowym, gazetowym. Jego umysł, wygląd, język jest kolażem. Bohater ten posklejany z różnych kawałków niczym Lord Vader z "Gwiezdnych wojen" wciąż zaskakuje, wymyka się... szuka sensu, a może jest bezsensu? Do czego prowadzi zatem ta plątanina cytatów, sprzeczności, fragmentów historii... Zdaje się na przekór wszystkiemu dążyć do wiarygodności i prawdy. Pan Hubert jest bowiem every manem, ikoną naszych czasów. Jest tworem kultury masowej, jest człowiekiem przez nią ukształtowanym.
"Raz, dwa - lewa!Raz, dwa - lewa! Idzie sobie żołnierz i piosenkę śpiewa!Idzie sobie sługa Boży, B.R.,uzbrojony w Najświętszą Panienkę, koleiną, zagajnikiem. Do Lichenia, bo jak lichwę się uprawiało, to już na tę lichwę tylko Licheń pomoże" - wyjaśnia cel pielgrzymki Barbara. Mimo iż obrazek z Marią zawieszony na szyi zdaje się tandetą i w niczym nie przypomina dawnego ryngrafu, a rytmiczna piosenka wojenna śpiewana przez bohatera bawi czytelnika, to heroizm i upór Pana Huberta karzą go podziwiać. Wiedząc bowiem, że naśladowanie średniowiecznych pątników może wydać się śmiesznym, wbrew wszystkiemu podejmuje pielgrzymkę. Modli się i pokutuje jak potrafi tandetnie, sztucznie i na pokaz,ale nawet na chwilę nie przestaje być sobą: Barbarą, Hubertem, Saszą - i właśnie dlatego jest taki prawdziwy