Anglia, XIV wiek. Dwunastoletni William i ośmioletni Gilbert podróżują z rodzicami do Londynu. Nie udaje się im jednak dotrzeć na miejsce. Ich grupa zostaje zaatakowana przez członków gildii zrzeszającej przestępców. Tylko chłopcy uchodzą z życiem. Porwani przez jednego z szkoleniowców ugrupowania stopniowo zostają wdrażani w ich niemoralny świat...
Ballada o przestępcach zbiera dość dobre recenzje: jest chwalona między innymi za dobrze przedstawione średniowiecze i niezły klimat. Promowana jest zaś jako książka dla dorosłych oraz tej starszej młodzieży. Jakie są jednak moje odczucia...? Muszę niestety szczerze przyznać, że nieco inne, niż czytelniczej większości.
Książka o średniowiecznej Anglii, zwłaszcza traktująca o przestępcach, powinna być brutalna, śmierdząca i ostra. Niestety, Ballada o przestępcach tylko próbuje taka być. Sposób, w jaki została napisana przypomina mi trochę Pocałunek Śmierci Marcusa Sedgwicka, albo Tajemnice Królów Victorii Gische: to książka, która nie jest tak do końca młodzieżówką, ale z drugiej strony przedstawia przeszłe czasy w bardzo naiwny sposób.
Czemu to nie jest do końca powieść dla tych młodszych czytelników? Bo mamy tu trochę brzydkich słówek oraz niekoniecznie przyjemnych wizji. O ile wątek dotyczący Williama jest dość lekki i bardzo młodzieżowy, o tyle wątek Gilberta jest bardzo ciekawy i doskonale pokazuje zmiany w psychice postaci. Niestety, to właśnie przede wszystkim on jest dość brutalny i sprawia, że Ballada o przestępcach nie jest książką typowo młodzieżową.
Naiwność tej pozycji można dostrzec niemal w każdej chwili. Styl autora jest bardzo prosty i lekki, a gdy tylko Marcin Hybel próbuje wprowadzić coś mocniejszego to brzmi to niemal karykaturalnie. Pojedyncze brzydkie słówka bardzo mocno wybijają się na tle jego języka i zdają się nie pasować do całości. Gildia przystępów być może istniała, ale jej opisy bardziej pasują do powieści fantasy, a nie historycznej, zaś postacie przedstawione były wręcz dziecinnie, nie licząc wspomnianego przeze mnie wcześniej Gilberta. Nie zrozumcie mnie źle: William to bohater typowo młodzieżowy, którego młodsi czytelnicy praktycznie na pewno polubią, ale w chwili, w której ma ponad dwadzieścia lat i dalej mówi jakby miał jedenaście powoli zaczęłam tracić do tej pozycji cierpliwość. Przy okazji według Ballady o przestępcach dziewczyna mająca piętnaście lat to dalej dziecko, czy nastolatka; z resztą, dalej nim jest, mając lat dwadzieścia, czy dwadzieścia piąć.
Co jeszcze uderzyło mnie dość negatywnie w tej historii? Pozwólcie, że wymienię dwie rzeczy: jedną ogólną, drugą dokładną, dotyczącą konkretnego przypadku.
Po pierwsze, Marcin Hybel pisze cholernie chaotycznie. Opisuje nam świat skacząc po perspektywach bohaterów. W jednym zdaniu poznajemy świat oczami postaci A, a już w kolejnym postaci B i C. Jakby tego było mało próbuje sprawić, byśmy na siłę wsiąknęli w jego świat i stara się go jak najdokładniej opisać niemal od razu, na starcie, co też nie jest najlepszym wyjściem i potrafi nieźle czytelnika zanudzić.
Po drugie... czy ktoś z Was widział, by ranione zwierze dumnie unosiło łeb? Podejrzewam, że nie: takie stworzenie będzie się wściekać, będzie gryźć, kopać, upadać, piszczeć z bólu... ale robić coś z dumą? Raczej nie. Marcin Hybel jednak nieco inaczej postrzega świat, niż większość i u niego konie dokładnie to robią.
Samo zakończenie powieści jest dość dobrze napisane, jednak jeśli chodzi o samą historię to nie jest ona nadmiernie ciekawa. Cała Ballada o przestępcach opisuje przede wszystkim trening i perypetie głównych bohaterów, nie skupiając się na konkretnych, istotnych wydarzeniach. Muszę przyznać, że to nie jest zbyt typowe wyjście, ale przez to powieść może niektórych znudzić, a sama jej historia wydaje się nie być zbyt istotna; raczej nie porusza zbyt głęboko i jeśli nie kupimy w całości świata przedstawionego zaprezentowanego przez Marcina Hybela może rozczarować.
Ballada o przestępcach to powieść dla tej nieco bardziej wytrzymałej psychicznie młodzieży oraz dorosłych, którzy nie są historykami, nie interesują się szczególnie tym tematem, ale miałyby ochotę na niezbyt wymagającą opowieść utrzymaną w średniowiecznych klimatach. Nie wątpię, że takim osobą naprawdę ta pozycja przypadnie do gustu. Innym jednak odradzam, bo raczej nie znajdziecie w niej nic wyjątkowego.