Odnalezione przez przypadek zdjęcie w komputerze swojego ukochanego może wywrócić życie do góry nogami, może spowodować rewolucję w życiu kobiety. Co Wiktoria robi po odnalezieniu pechowej fotografii? Pakuje swoje walizki, zabiera jedno z aut i wyjeżdża do Chorwacji. Miejsca, które kojarzy jej się z czasami dzieciństwa. Miejscem, które ocieka miłymi wspomnieniami i które jest dla niej pewnego rodzaju rajem. Czy odnajdzie w nim szczęście i ułoży sobie na nowo życie?
Wiktoria po zdradzie męża chce odpocząć, zastanowić się nad tym, co powinna dalej zrobić. Bo przecież nie chce wrócić do smutnego domu, który uległ zniszczeniu. Zraniona, zagubiona podejmuje spontaniczną decyzję i ląduje w Chorwacji. Spotyka tam wiele miłych osób, które borykają się z wieloma problemami. Sandrę, Jasną i Vinko łączy wojna, z którą mimo upływu lat nie mogą się uporać. Wiktoria przebywając wśród nich zdaje sobie sprawę z wielu rzeczy, odkrywa ona tajemnice, które były zakopane. Poznaje historię trzech nowych znajomych, zagłębia się w nie. Pomaga również Sandrze w schronisku, wyprowadza psy, która dają jej wiele radości. Wiktoria ma też moc sprawczą - w Jasną wlewa wiarę i nadzieję, stara się jej pomóc najlepiej, jak potrafi.
Uderzył mnie obraz schroniska, brak funduszy na jego dobre utrzymanie. Brak pomocy przy zwierzakach sprawia, iż tylko Sandra o nie dba z pomocą kilku wolontariuszy, którzy zjawiają się od czasu do czasu. Smutno było patrzeć na to, jak ludzie traktują zwierzęta, które przywiązują się do właścicieli, a ci bez skrupułów je zostawiają.
Autorka porusza także ważny problem, z którym wiele Chorwatów się boryka, mianowicie temat wojny. Ten, kto choć raz rozmawiał z Chorwatem, czy przejeżdżał przez ten piękny kraj, zdaje sobie sprawę, jak bardzo ta bitwa odcisnęła swoje piętno. Ja w tym cudownym kraju byłam dwa razy - widziałam opuszczone domy, w których ścianach nadal tkwiły ślady po kulach z broni. Ten widok był przerażający, w pewnych miejscach czuć było, że znamię wojny nadal unosi się w powietrzu.
Książka jest bardzo realistyczna, to zasługa wspaniałych opisów chorwackiego krajobrazu oraz uczuć ludzkich. Z papierowych kart wylewa się niezwykle plastyczny i barwny chorwacki kraj. Z bohaterami można się utożsamić, wzbudzają oni sympatię, a z drugiej strony troszkę wydają się być zbyt smutni, przygnębieni, trwający w jednym i tym samym miejscu.
Sama konstrukcja fabuły z ogólnego punktu widzenia jest ciekawa, interesująca, a także wciągająca. Jednak po głębszym wdrożeniu się można zauważyć, iż momentami powieść nuży. Po pewnym czasie przeszkadzało mi przenoszenie się z wątku na wątek, co wzbudziło we mnie poczucie zagubienia. Lubię chaos w książkach i nie przeszkadza mi on, lecz tutaj nie potrafiłam w stu procentach wczuć się w fabułę. Była ona skonstruowana w dziwny dla mnie sposób - rozdziały urywały się w pewnym momencie, po to aby kolejne zaczynały się od zupełnie innego momentu akcji. Niełatwo było się w tym odnaleźć. Zabrakło mi także pogłębienia wątku miłosnego, wplecenia jakiegoś nowego romansu, pięknej, nowej miłości, która zmieni świat Wiktorii...
Mimo tych kilku minusów "Azyl" uważam, jako ciekawą, ciepłą lekturę na jeden wieczór, która przywołała we mnie wspomnienia Chorwacji. Z zainteresowaniem czekałam na decyzję Wiktorii odnośnie męża, swoich dociekliwych rodziców i swojego życia. Otwarte zakończenie zaskoczyło mnie pozytywnie, ponieważ bohaterka udowodniła, że życie na zdradzie wcale się nie kończy. Dzięki tej zaistniałej przykrej sytuacji mogła spełnić swoje marzenia skryte gdzieś głęboko. Zyskała ona również nowych przyjaciół, którzy okazali się bardzo pomocni.
Zachęcam Was do zapoznania się z "Azylem", ponieważ jest to ciekawa książka, która traktuje o ważnych problemach społeczności chorwackiej. Można w niej znaleźć kilka wątków, które na pewno Was zaintrygują. Ja z "Azylem" mimo wszystko spędziłam miłe chwile, lecz czuję, że ta książka jest na jeden raz, która po pewnym czasie niestety, ale umknie nam niespodziewanie z głowy.