Jak to się mawia, gdy czegoś nie wiemy to po prostu trzeba „zaciągnąć języka”. A to przydaje się szczególnie, gdy szukamy pracy – trzeba podejść tu, tam, a może i jeszcze gdzie indziej, zapytać o to czy potrzebne są ręce do pomocy. Zaoferować swoje usługi. A gdy wreszcie ktoś się nami zainteresuje – wypadałoby pokazać się z jak najlepszej strony. Problem tylko w tym „jak to powiedzieć?”.
Do tego trzeba troszkę opanowania, przygotowania i znajomości języka. Szczególnie, gdy szuka się pracy za granicą. Choćby w jakże zasobnej i bogatej Norwegii. I tu pomocny okaże się audiokurs spod znaku Edgard. Ładnie wykonana książka z kilkunastoma lekcjami i trzy płyty CD z nagraniami native speakerów okażą się nadzwyczaj pomocne, nawet jeśli nie zostaniemy dzięki nim mistrzami krasomówstwa. Najważniejsze jednak, żeby dogadać się, to wtedy możemy mówić o jakiejkolwiek dalszej współpracy.
Audiokurs „Norweski. Praca za granicą”, jak wskazuje tytuł – jest skierowany do tych, którzy do Skandynawii wyruszają w celach zarobkowych. Bo i na tej tematyce się skupia – od początku do końca. Dowiemy się jak jest po norwesku fachowiec, jak praca na cały etat i jak rozmawiać z przyszłym pracodawcą. Dzięki native speakerom mamy możliwość obyć się z językiem jeszcze przed wyjazdem z Polski. Jako spory plus audiokursu należy uznać wygodę jego użytkowania. Książka jest poręczna i przejrzysta, a lekcje w niej zawarte współgrają z nagraniami na poszczególnych płytach. Szkoda tylko, że brak tu podstaw takich jak kilka zasad konstrukcji zdania, pytania, odpowiedzi, czy wreszcie podstawowych codziennych zwrotów. Niestety jest to dość istotny minus. Ale w końcu od tego jest inna wersja audiokursu języka norweskiego...