Asteriks na Korsyce

Dość długo nie mogłam przejść poza pierwszą stronę. I to bynajmniej nie dlatego, że było tam tyle napisane, lecz raczej ze względu na to, co było napisane. Otóż, były tam nazwy rzymskich obozów założonych na obrzeżach Korsyki. Kilka wybranych: Metronum, Linoleum i Subsydium. I wiele innych, podobnych. Chichotałam chwil dobrych parę. A potem było jeszcze ciekawiej. Otóż, Galowi przypadkiem odbili Korsykańskiego więźnia z obozu i postanowili wraz z nim pojechać na jego rodzinną wyspę. A gdy dowiedzieli się, że są tam Rzymianie, z którymi można walczyć, tym większa była ich ochota. Po drodze będą jeszcze piraci. I podśmiewanie się z Korsykańczyków. I ławeczka z lożą szyderców, a może tylko starców. Cóż, wszystko zależy od interpretacji. Lektura jak zwykle kończy się zbyt szybko, a uczta jest tylko na papierze. Niemniej jednak, polecam.