Do tej pory miałem okazję przeczytać niemalże wszystkie książki z serii Assassins Creed, autorstwa Oliviera Bowdena. Były to całkiem dobre lektury z dużą dozą akcji i nie najgorszymi bohaterami. Powieści te opisywały starcia pomiędzy Bractwem Asasynów a Zakonem Templariuszy na przestrzeni wielu różnych epok i wydarzeń, m.in wypraw krzyżowych, rewolucji francuskiej, czy wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Teraz przyszedł czas na nowego autora i nieco odmienne podejście do tematu - Matthew J. Kirby osadził zmagania asasynów z templariuszami we współczesności, a za głównych bohaterów obrał nastolatków.
Ostatni Potomkowie opowiada o przygodach Owena, młodego chłopaka, którego życie jest dość mocno skomplikowane, odkąd jego ojciec zmarł w więzieniu. Próbuje oczyścić jego imię, wierząc, że oskarżenie było niesłuszne. Szansą by to zrealizować jest pomoc Monroea - szkolnego specjalisty od IT. Dzięki tajemniczej maszynie, zwanej Animusem, Owen wraz z grupą kolegów przenosi się, najpierw do czasów konkwistadorów, a następnie do Nowego Jorku, w którym wybuchają zamieszki w 1863 roku. Nie wie jednak, że został wciągnięty w konflikt pomiędzy Bractwem Asasynów a Zakonem Templariuszy...
Nie ukrywam, że czytając kolejne powieści Oliviera Bowdena, byłem bardzo ciekawy jak współcześnie wyglądaliby asasyni i templariusze - czym by się zajmowali, jakie mieli cele i jak z czasem zmieniła się ich ideologia. I tutaj pojawiają się przygody Owena. Jednak nie ma co się nastawiać, że od razu poznamy wszystkie informacje o współczesnym życiu asasynów i templariuszy, ponieważ z początku dowiadujemy bardzo niewiele i to głównie o samym Animusie i sposobie w jaki funkcjonuje. Z czasem dopiero zaczyna wyłaniać się szerszy obraz konfliktu, który ponownie nie przedstawia się za kolorowo dla asasynów, których szeregi zostały w ostatnim czasie mocno uszczuplone, a templariusze zarządzają wpływowymi firmami i posiadają bogate koneksje. Pojawia się jednak trzecia strona konfliktu, czyli tajemniczy pan Monroe, o którym przez całą książkę dowiadujemy się wielu sprzecznych informacji. Nie ulega jednak wątpliwości, że pragnie on udaremnić wysiłki zarówno asasynów, jak i templariuszy, którzy wydawać by się mogło, że mają odmienne cele, lecz tak naprawdę te same, lecz tylko inne metody ich realizacji. Nie będę ukrywał, że wątek Monroea, jak i on sam, bardzo mnie zaciekawił i jestem ogromnie ciekawy jak się dalej rozwinie.
Jak wcześniej napisałem, grupa nastolatków przy pomocy Animusa i danych zapisanych w ich genach przenosi się do przeszłości i wciela się w swoich przodków. I tutaj pojawia się problem, czyli słaba kreacja bohaterów. Dlaczego? Ponieważ kiedy nastolatkowie wcielają się w swoich przodków, przejmują ich charakter, osobowość oraz umiejętności, stając się zupełnie innymi osobami. Nie mamy zatem możliwości poznać jacy naprawdę są, jakie mają marzenia i cele. Nie ułatwia tego również fakt, że dość często nastolatkowie próbują sprzeciwić się, zmienić decyzje swoich przodków, czy też mają własne przemyślenia na temat aktualnych wydarzeń i niestety dopiero wówczas mamy okazję choć troszkę ich poznać. Dlatego nie mogę powiedzieć bym dobrze poznał któregokolwiek z bohaterów i potrafił powiedzieć coś więcej niż 2-3 zdania o każdym z nich. W przypadku niektórych postaci nawet lepiej kojarzę ich przodka niż ich samych. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie więcej akcji, w której Owen i jego znajomi wezmą udział osobiście.
W książce brakuje jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie tak lubianych przeze mnie starć asasynów z templariuszami - walk z ukrytym ostrzem, pościgów po dachach budynków, czy emocjonujących ucieczek. Owszem, jest kilka potyczek, lecz niestety daleko im do tych znanych z powieści Oliviera Bowdena. Przez większość czasu w zasadzie obserwujemy jak rozwijała się sytuacja zamieszek w Nowym Jorku w związku z poborem, jak obie strony konfliktu chciały zrealizować swoje cele oraz jak wyglądały poszukiwania pewnego potężnego artefaktu. Jedno, co muszę przyznać, to fakt iż autor przenosi czytelnika do XIX wieku w sposób ciekawy i bogaty w szczegóły, nawet jeśli nie ma wtedy zawrotnego tempa akcji.
Ostatni Potomkowie jest dobrym otwarciem nowej trylogii, przedstawiającej nowy wymiar konfliktu pomiędzy Bractwem Asasynów a Zakonem Templariuszy. Jest to zdecydowanie powieść młodzieżowa, dlatego nie można liczyć na bardzo rozbudowaną kreację postaci, czy mnogość szczegółów, ale pomimo tego książka zapewnia kilka godzin przyjemnej lektury.
....