Anielski puch, jak cudownie to brzmi, jeszcze lepiej kojarzy się z ciepłem, czymś dobrym i przyjemnym.
Książkę otrzymałam w wigilijny poranek, jednak przygotowania do świąt, nie pozwoliły mi zabrać się za nią od razu. Święta to czas bliskości, rodzinnych spotkań, śpiewania kolęd, obdarowywania prezentami i dzielenia się opłatkiem. Te święta, były jednak tak bardzo inne od tych wszystkich w moim życiu, bo ograniczenia nie pozwoliły na spotkania w większym gronie najbliższych. Jednak dało się wszystko w miarę ogarnąć. Na czytanie znowu zabrakło czasu, zbliżał się Nowy Rok, więc postanowiłam bardziej się zmobilizować i wziąć za czytanie.
Anielski puch, to historia Zofii, Anny i Natalki. Trzy kobiety połączone więzami rodzinnymi, trzy pokolenia kobiet które pragną miłości a niestety los w tej kwestii nie był dla nich łaskawy. Każda z nich nie odnalazła dotychczas wielkiej miłości. Zofia całe życie tęskniła za matką która ją opuściła, Anna pozostawiona przed laty przez męża, stroni od mężczyzn i nie chce ułożyć sobie życia na nowo, już nie wierzy że może być jeszcze kochana. Natalka ulega swemu sercu i zakochuje się w nieodpowiednim chłopaku, co z tego może wyniknąć?
Pomimo tych wszystkich przeciwności losu, które spotykają kobiety, one podtrzymują rodzinną tradycję i co roku piszą list do Świętego Mikołaja, prosząc go o spełnienie ich marzeń. Czy zbliżające się Święta zmienią coś w ich życiu? Czytając powieść Mariki Krajniewskiej, na początku trochę nie mogłam się odnaleźć. Historia była przedstawiona przez każdą z bohaterek i trochę gubiłam się, kto teraz opowiada. Po jakimś czasie nie było już z tym problemu, jednak niektórym może to bardzo przeszkadzać. Tradycja pisania listów do Mikołaja przez dorosłe już osoby, też była trochę nieprawdopodobna, ale nie niemożliwa.Święta to piękny czas i wszystko może się zdarzyć. Książkę czytało się bardzo przyjemnie. Żałuję że nie przeczytałam jej jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia co z pewnością pozwoliło by, spojrzeć na całą historię jeszcze bardziej nastrojowo.
Książkę otrzymałam z klubu recenzenta serwisu Na kanapie.