Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Aleje wykolejeńców

książka

Wydawnictwo Telbit
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

W jakim stopniu środowisko, w którym dorasta dziecko, decyduje o jego dorosłym życiu? Czy dziecko alkoholików musi wpaść w szpony nałogu lub związać się z alkoholikiem? Dlaczego lęk zaszczepiony w dzieciństwie już na zawsze czai się w zakamarkach duszy? Bohaterami książki są osoby, którym alkoholizm rodziców raz na zawsze zrujnował życie. Wyrastają na samotnych ludzi pełnych rozpaczy, lęku, zagrożenia. Książka mocno osadzona we współczesnych realiach. Bohaterom doskwiera bezrobocie, ubóstwo, marzą o wyjeździe z Polski. Aby rzetelnie opisać stosunki panujące pomiędzy pracodawcami a pracownikami, autorka przez trzy miesiące pracowała w hipermarkecie. Wszystkie opisane w książce miejsca istnieją naprawdę.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Telbit
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 11.11.2006

RECENZJE - książki - Aleje wykolejeńców

4.4/5 ( 7 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

Jarosław Czechowicz

ilość recenzji:15

brak oceny 7-10-2007 18:47

Niezauważony przez krytyków, „po cichu” wydany przez Telbit i na pewno niedoceniony przez czytelników mroczny, przejmujący, ale i wartościowy tryptyk Ilony Hruzik wymaga tego, aby po jego lekturze napisać kilka słów.
„Od lat marzeniami karmimy się jak chlebem” – te słowa mogłyby charakteryzować wszystkich bohaterów trzech opowiadań składających się na „Aleje wykolejeńców”. W tytułowym tekście poznamy losy Joli - córki alkoholików, którzy dali jej w spadku brzemię nie do udźwignięcia. Tak ciężkie i tak bolesne, że sprowadzające ją na bruk. Nieczuli rodzice zapatrzeni w butelkę nie odbierają Joli jednak ogromnych pokładów wrażliwości i szacunku do słowa pisanego. Wyszydzana na ulicach z powodu swojego wyglądu, odrzucana przez każdego, do kogo chce się zbliżyć, ukarana dodatkowo śmiercią jedynego mężczyzny, który chciał z nią dzielić życie, Jola nie przestaje czytać i zbierać na śmietnikach wyrzucane przez innych ludzi książki, które stanowią jej jedyną radość w okrutnym i pozbawionym barw świecie, w jakim wegetuje powielając schemat zachowania rodziców – z nieodłączną butelką wódki. Kiedy jeden z bezdomnych sprzeda w skupie makulatury skarby Joli, tak pieczołowicie gromadzone przez lata swej szarej egzystencji, dojdzie do tragedii, a kobiecie nie pomoże nawet szpitalny psychiatra, który na oddziale odkryje talent narracyjny kobiety i przeczyta jej opowiadania…
W opowiadaniu „Życiorysy przeklęte” autorka brawurowo mierzy się z tematem w naszym kraju nadal wstydliwym i pomijanym – z alkoholizmem kobiet. Chociaż już pierwsza bohaterka jest alkoholiczką, tak naprawdę dopiero drugi tekst pokaże piekielne oblicze życia pod jednym dachem z pijaną kobietą. Idąc na przekór opisywanym licznie (także w literaturze) koszmarom życia kobiet z pijącymi mężami, Hruzik dokonuje odwrócenia ról i w niesamowicie sugestywny sposób przedstawia lęk, ból, frustrację i samotność mężczyzny, którego małżonka nie potrafi zająć się dorastającą córką, a alkohol w jej życiu spowodował, iż sama nad sobą nie panuje. Przeklęty życiorys Barbary spowoduje, iż życie jej męża oraz córki także stanie się przeklęte. Czy będzie możliwe wyjście z tego emocjonalnego i przerażającego tygla?
Wyraźnie już zmęczony nagromadzeniem makabrycznych zdarzeń i traumatycznych przeżyć dotychczasowych bohaterów czytelnik ze strachem zaczyna czytać „Tylko grudnia nie lubię” – zamykające książkę opowiadanie. I tu także poznamy przygnębiającą historię życia młodej dziewczyny z domu dziecka i chłopaka, którego matka najpierw walczy ze swoim mężem, a następnie z rakiem… W momencie, kiedy poziom nasycenia tekstu zbyt trudnymi do uniesienia na barkach wrażliwego czytelnika przesłań i opisów osiąga apogeum (bo aż nie chce się wierzyć, aby życie niosło ze sobą tak wiele tragedii, bólu i rozczarowań), autorka zmienia front i … zaskakuje. Bo w tym mrocznym tunelu krzywd, łez, niesprawiedliwości i traumy pojawia się jednak świecące światełko, które niesie odrobinę nadziei…
Mimo, iż przesłanie wszystkich tekstów Ilony Hruzik jest uniwersalne i dotyka bezpośrednio lub pośrednio każdego z nas, autorka ustawicznie i wyraźnie podkreśla lokalną społeczność, z jakiej wywodzą się i krzywdzeni, i krzywdzący. Przygnębiający, szary, przepełniony bezrobotnymi ludźmi Bytom. Rozpadające się familoki, poczucie beznadziejności i szaleńczy upór trwania pomimo. Górny Śląsk, jaki z przymrużeniem oka pokazywał w swej ostatniej powieści „Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej” Michał Witkowski, przez Hruzik odarty jest z godności. A odziera go z niej rząd i polska polityka. „Aleje wykolejeńców” są bowiem swojego rodzaju publicystycznym komentarzem do zmian, jakie zaszły w naszym kraju i krzywd, jakie te zmiany wyrządziły reformowanym na siłę zwykłym obywatelom. Dostaje się i politykom, i bezdusznej administracji każdego szczebla, i pracodawcom – hienom, którzy wyzyskują pracownika i czynią go wyjałowionym emocjonalnie wrakiem, który pracuje już tylko po to, żeby pracować.
Ilona Hruzik w bardzo krótkiej książce podjęła się opisania i zdiagnozowania wielu współczesnych polskich problemów. Ukazała atrofię uczuć, niemoc i wyniszczającą frustrację, które doprowadzają do częstego obcowania z alkoholem, a to w konsekwencji rujnuje niejedno ludzkie życie. „Aleje wykolejeńców” przeczyta się bardzo szybko, ale losy bohaterów niejednokrotnie połączą się z naszymi losami. To bardzo przykre, że tak prawdziwa (choć wcale nie rewelacyjna literacko) książka nie została zauważona na rynku wydawniczym. Zawsze możemy zrobić to, czego pragną niektórzy bohaterowie opowiadań Hruzik – nadrobić stracony czas i zrobić to, co należy. Warto więc sięgnąć po tę powieść. Nie gwarantuję jednak dobrego samopoczucia po jej przeczytaniu.