"Gdy w grę wchodzi prawo, sumienie to jedynie zbędny balast."
Tu nie ma czegoś takiego jak rozgrzewka, natychmiast zostajemy wciągnięci w wir zdarzeń, atmosferę narastającej grozy, opartej nie na krwawych akcentach, a na psychologicznych brzmieniach. Czytamy tekst, pracujemy wyobraźnią nad wizualizowaniem obrazów, nasze emocje przestawiają się w tryb wyczekiwania zła, a podświadomość podpowiada, że lada moment coś istotnego wydarzy się, dojdzie do przełomowego momentu, od którego nie będzie powrotu na dawną bezpieczną ścieżkę. I to się podoba, podsyca ciekawość, steruje napięciem w wybornym stylu. Nie wiadomo, kiedy dajemy się omamić atmosferą grozy, instynktownie czujemy, że narasta niepewność, zbliża się piekielna moc, z którą przyjdzie zmierzyć się bohaterowi. Płynne przejścia między scenami, jakby na uśpienie odbiorcy, świadome przyczajenie, aby zaatakować drapieżnym pazurem zaskoczenia.
Takie powieści wchłania się z przyjemnością, błyskawicznie mknie po stronach w oczekiwaniu, co dalej, jakie niespodzianki czekają, z czym będą zmuszeni poradzić sobie kluczowe postaci. Pętla obaw zaciska się, zastanawiamy się, do jakiego stopnia można zaprzedać swoją duszę, uciec od niewygodnych moralnych pytań, drastycznie zredefiniować wyznawany system wartości. Interesujący horror, dobry na każdą pogodę, w upalny dzień mrozi krew w żyłach przerażeniem podświadomości, w deszczowy wypuszcza mgłę konsekwencji ludzkich ułomności, a w zimny niepokojąco prowadzi ku piekłu złudnych ambicji, wielkiej pychy i samouwielbienia. Sięgajcie po niego, kiedy chcecie się przekonać, jak elastyczna potrafi być nasza wyobraźnia w kreowaniu obrazów ekstremalnej formy zła. Autor mimo, że narzuca fabułę i klimat, to jednak pozostawia swobodę odbiorcy, sferę, którą może wypełnić odbiciem własnych wad, lęków i wstydu.
Młody i pełen zapału prawnik Kevin Taylor, po spektakularnie wygranej sprawie, otrzymuje propozycję intratnej pracy w kancelarii specjalizującej się w prawie karnym. Jej właściciel John Milton to wyjątkowa osobowość, emanująca pewnością siebie, aurą autorytetu i sukcesu, zarządza firmą w oparciu o familiarne relacje, tak aby każdy czuł się w niej jak pełnoprawny członek zgranej społeczności. Czarujący urok i charyzma Miltona przyciągają z niezwykłą siłą, a projekty sądowych potyczek wzbudzają wielki podziw. Kevin całkowicie zatraca się w aurze triumfu i zwycięstwa, lecz po jakimś czasie wyczuwa złowieszcze sygnały iluzji i złowrogie symptomy przemiany. Czy unikać będzie niedobrych przeczuć, przedkładając je nad poczucie zwycięstwa i łatwo dostępnego bogactwa? A może zdoła odwołać się do podszeptów intuicji?
Opinia bierze udział w konkursie