Debiutancki zbiór opowiadań Pawła Palińskiego, zatytułowany „4 pory mroku”, który ukazał się nakładem Fabryki Słów, daje czytelnikowi dość rzadką możliwość spotkania z horrorem „made in Poland”. Warto dodać – horrorem na bardzo dobrym poziomie.
Książka ta składa się z dziesięciu opowiadań grozy z domieszką science-fiction. Teksty nie są ze sobą w żaden sposób powiązane – opisują przerażające przeżycia ludzi, którzy teoretycznie niczym się nie wyróżniają. Autor do tego wplątuje klasykę gatunku – mamy więc wampira, który szuka sensu życia i jednocześnie pragnie umrzeć; jest też historia o duchach pragnących wyrwać się ze swoich niewidzialnych kajdan…
Paliński ma bardzo ciekawe pomysły i co najważniejsze - potrafi je przelać na papier w sposób zaskakująco dobry, jak na debiutanta. Opowiadając każdą historię, bawi się schematami. Przy tym styl autora jest giętki i elastyczny, dopasowuje się do przekazywanej treści. Oprócz posiadania dobrego stylu, pisarz ten włada wspaniałym językiem oraz doskonale posługuje się metaforami. Do tej pory tylko u Kinga znajdywałam frazy, które by mnie równie dobrze rozbawiły, przestraszyły lub wprawiły w osłupienie i zamyślenie. Do tego dochodzą świetnie i bardzo realistycznie skonstruowane dialogi, które czyta się z tą samą przyjemnością, co u Kinga: dowcipne, sensowne, brak w nich jakichkolwiek przejawów banalności czy infantylności.
Paweł Paliński zachęca odbiorcę do czytelniczego wysiłku, refleksji, zastanowienia. Warto, bo w zamian oferuje grozę i dreszcze naprawdę wysokiej próby. Takie, które „omroczą” nas na dłużej...