Któż z nas nie lubi podróży? Poza tymi, którzy doświadczają choroby morskiej, w jakiś dziwny sposób, zawsze ciągnie nas ku odmienności. Ku nowym rzeczom, ludziom i dziwom przyrody, czy też tym, uczynionym ręką człowieka. Ale podróż, jaką przygotowała dla naszej siedemnastoletniej bohaterki ciotka Peg, jest czymś specyficznym. Dziewczynie nie wolno wziąć ze sobą aparatu, nie może używać nowoczesnej techniki, poza tą, służącą do podróżowania. Może za to pisać listy... Tak jak ona sama, która zamiast testamentu pozostawiła po sobie 13 błękitnych kopert. Kopert, które są nie tylko trasą, ale też masą niespodzianek. Propozycjami, ale też małymi zakazami i nakazami. Przygodą, ale też powolnym odkrywaniem tajemnic dorosłości. Czym jest ta podróż w rzeczywistości? Wycieczka, tak przypominająca w fabule - przynajmniej na pierwszy rzut oka - książkę "Ps. Kocham Cię"? Cóż, przede wszystkim uświadomieniem sobie, że można żyć inaczej. Iż ci, których często określa się mianem "czarne owce" w rodzinie, są zwykle ludźmi, którzy odnaleźli własny sposób na spędzenie życia. Jak ciotka Peg. Ta sama, która pozostawiła po sobie wspomnienie o wolności i pewnym szaleństwie, inności, której wielu nie potrafiło zrozumieć. Która dla dorastającej Ginny była synonimem ucieczki, ale też barwności. Peg - ciotki malarka tym razem uciekła na dobre. W świat, do którego przecież i tak kiedyś wszyscy odejdziemy... Podróż Ginny to coś, o czym wielu z nas marzy. Taka szczera rozmowa, pokazanie, iż można popełniać błędy, bo z tego składa się życie. Że należy wybaczać, ale przede wszystkim nie czekać z powiedzeniem - kocham cię... Zborem myśli, które często mogą pomóc nie zagubić się w teraźniejszości.