„Powrót nauczyciela tańca” może nie spełnić oczekiwań tych, którzy w książkach szukają jedynie napięcia, mocnej akcji i zapomnienia od codzienności. Ten kryminał utrzymany jest w spokojnym, czasem niemal powolnym tonie. Dużo tu wątpliwości, strachu, niepewności, poczucia porażki. Być może dlatego, że jednym z głównych bohaterów jest chory na raka policjant, który musi zmierzyć się nie tylko z bestialską śmiercią kolegi z pracy, ale i z poczuciem własnej śmiertelności oraz echami rodzinnej przeszłości.
Henning Mankell ma jednak wyrobioną markę i jego wielbiciele nie rozczarują się jego najnowszą pozycją. Jak wcześniej wspomniałam – to kryminał, ale taki, w którym zbrodnia staje pretekstem do zwrócenia uwagi na o wiele większe zło. Szybko domyślamy się, co jest przyczyną okrutnego zabójstwa emerytowanego policjanta. Utwierdzają nas w tym te fragmenty, kiedy narracja jest prowadzona z punktu widzenia jego mordercy, zagubionego,i poranionego wojennymi przeżyciami. Prawdziwą zagadką staje się morderstwo najbliższego sąsiada zamordowanego policjanta, które wzburza policję, jak i przybyłego z Argentyny mściciela. I prowadzi do nieprawdopodobnego zakończenia.