Posądzona o zdradę królowa Marianna została aresztowana. Jej córka, piękna i młoda księżniczka Anette, samotnie topi smutki w murach rodzinnego pałacu. Radość i nadzieję mogą jej przynieść jedynie sprytni zalotnicy, którzy wykorzystując najbliższe księżniczce osoby starają się dostarczyć jej serię miłosnych listów, będących być może kluczem do serca zrozpaczonej Anette...
Taką oto tragiczno-romantyczną fabułą opatrzona została karcianka o nazwie "List miłosny". Jest to gra składająca się z zaledwie szesnastu kart, ale potencjał, który w nich drzemie, naprawdę może Was mile zaskoczyć. Celem gry jest zdobycie serca księżniczki Anette za pomocą listów miłosnych. Jako że bezpośrednie spotkanie z ową damą jest raczej niemożliwe, nasze listy może do niej dostarczyć któryś z ośmiu pośredników. Jak to wygląda w praktyce? Każdy z graczy dostaje jedną kartę, a gracz, który rozpoczyna rundę - dwie. Na kartach widnieją wizerunki osób z najbliższego otoczenia księżniczki Anette; są to między innymi strażniczka, pokojówka, kapłan itd. Każda z postaci oznaczona jest cyfrą od 1 do 8 i posiada pewne unikatowe zdolności. Gracz rozpoczynający zagrywa jedną z dwóch kart i rozpatruje jej efekt; następnie kolejny gracz dobiera z talii drugą kartę, zagrywa jedną z nich, rozpatruje jej efekt i kolejka przechodzi na następnego gracza. Zadaniem zalotników jest albo wyeliminowanie konkurencji przed końcem rundy albo zakończenie rundy z kartą o najwyższej wartości na ręce. Ten, kto wygra wcześniej ustaloną, zależną od ilości graczy liczbę rund, zwycięża, a komnata księżniczki staje przed nim otworem :)
Na pierwszy rzut oka zasady gry wcale nie zapowiadają pasjonującej rozgrywki, jednak "List miłosny" swoje prawdziwe oblicze pokazuje dopiero w trakcie gry, po kilku rundach. Nieodzowna w takich grach losowość zaczyna schodzić na drugi plan, a gracze przekonują się, że kluczem do sukcesu jest nie tylko szczęście w kartach, lecz także dobry blef, dedukcja, uważne śledzenie ruchów przeciwników i analizowanie odrzucanych przez nich kart.
"List miłosny" to nie karciane szachy; wymagający gracze raczej szybko się nim znudzą. "List miłosny" to lekka i przyjemna karcianka towarzyska, szczelnie opatulona klimatyczną fabułą, ładnie wydana, a w odniesieniu do zasad prosta jak przysłowiowy drut. Można w nią grać w dwie osoby, ale ja polecam zasiąść przy stole co najmniej we trójkę - jest milej, fajniej i weselej, a i sama gra w takim składzie jest o wiele ciekawsza i mniej przewidywalna. Szukanie w tej karciance minusów jest jak szukanie pcheł na psie - niby gdzieś tam pewnie są, ale ich nie widać. Po drugie - po co się tu czegokolwiek doszukiwać? Gra jest fajna, cieszy oko, raduje serce (nie tylko księżniczki), a w dodatku jest wzorowym przykładem produktu o idealnej relacji pomiędzy ceną a jakością - za nieco ponad dychę możecie wiele godzin spędzić z uśmiechem szerszym niż sierp średniowiecznego chłopa. Polecam bez dwóch zdań!