Zabawna opowieść łotrzykowska o perypetiach młodego fotografa, który jakimś dziwnym przypadkiem zostaje odsunięty od życia warszawskiej ,,elity" i chcąc nie chcąc musi zamieszkać w samym centrum praskiego ,,rezerwatu”. Historia ukazana z werwą, polotem i specyficznym poczuciem humoru, które chyba najlepiej oddaje przedwojenne hasło ,,nie masz cwaniaka nad warszawiaka”. Marcin jest zniesmaczony wizją spędzenia kilku najbliższych tygodni w obskurnej, zrujnowanej kamienicy. Z biegiem czasu niefortunny outsider zauważa jednak, że mieszkańcy dzielnicy tworzą specyficzne, zżyte grono społeczne na które składa się mieszanka najprzeróżniejszych ludzkich typów. Mamy tu więc standardowe postaci: ciekawskich sąsiadek, matek-Polek, mniej lub bardziej groźnych opryszków, alkoholików uzależnionych głównie od głośnych dyskusji i przesiadywania na ławeczce, majstrów od wszelkiego typu prac domowych, przekupki, prostytutki i przedstawicieli miejscowej mafii. Z tego barwnego grona na plan pierwszy wysuwa się brawurowa postać Hanki B., sympatycznej dziewczyny z sąsiedztwa zajmującej się fryzjerstwem i mały urwis, kradnący Wilczyńskiemu aparat. Jak można się domyślić, główny bohater szybko asymiluje się z towarzyskim sąsiedztwem przyswajając sobie nowy, nieznany dotąd tryb życia. Film barwny, zabawny i pod wieloma względami kontrastujący ze stylistyką współczesnych polskich produkcji, do których widz zdążył się już przyzwyczaić. Wino, kobiety i śpiew, no i oczywiście Hanka B., której grzech nie polubić :)