Ucieczka w światy baśniowe, bajkowe klimaty i fantazje może być czasem jedyną deską ratunku dla dziecka pragnącego zachować względną normalność w otaczającej go atmosferze pełnej ludzkiej bezwzględności i brutalności. Nawet jeśli te "inne krainy" również są pełne wizji dość krwistych, wręcz potwornych. Mimo iż są jedynie fantazyjną imaginacją. Chociaż... może tak naprawdę są psychologiczną projekcją świata realnego? Słowa te niemal idealnie pasują do "Labiryntu Fauna" w reżyserii Toro, zresztą zdobywcy trzech Oscarów. To baśń, lecz nie kolorowa, barwna baśń andersenowska, a zupełnie inna - mroczna, krwista, brutalna, bezwzględna. To baśń zdecydowanie dla dorosłych, dla ludzi o mocnych nerwach. To krótko mówiąc baśniowy horror. Istotne jest tutaj umiejscowienie akcji i bohaterów w czasie i przestrzeni. Lata `40 we frankistowskiej Hiszpanii stają się tłem dla przygód małej Ofelii, która przypadkiem natrafia na tajemniczy labirynt, a którego (jak się okazuje) opiekunem jest bardzo stary faun. Ten ostatni informuje małą dziewczynkę, iż ta jest zaginioną z dawna księżniczką. Odtąd miejsce to i baśniowy świat stają się azylem dla dziecka uciekającego przed brutalną i bezwzględną codziennością. Lecz i tam nie jest jej łatwo, nawet tam może ponieść wręcz śmiertelną klęskę. Oscary za stroje i scenerię są reklamą dla "Labiryntu Fauna", jak najbardziej trafną, to chyba jego najmocniejsze strony. Szczególne brawa należą się za wizualizację samego tytułowego fauna, który prezentuje się nader wiarygodnie i przekonująco. Niestety momentami kuleje scenariusz, nieraz jakby naiwny, innymi czasy nazbyt czarno-biały. To ostatnie zdaje się wręcz propagandowe, niczym z komunistycznych kronik PRL, choć role są lustrzanym odbiciem historii - tym razem komunistyczna partyzantka wiedzie prym bohaterstwa, a rządowe wojska zdają się prześcigać w brutalności i bezwzględności. Jednak wciąż nie zapominajmy, że to jest baśń, czyli opowieść wymagająca uproszczeń, minimalizacji fabularnej zawiłości i pokrętności, która niekoniecznie musiałaby być zrozumiała dla baśniowego widza. Film pozostawia po sobie trwałe wspomnienia wypalone siłą mocnych wrażeń. Film jest dobry, momentami bardzo dobry, a krótkimi chwilami wręcz wyśmienity. Oczywiście zdarzają się i drobne wpadki, czy niedociągnięcia, lecz tego nie da się uniknąć. Jednakże bezwzględnie jest to ciekawa produkcja wyznaczająca nowe tory w dziedzinie baśni - tym razem nie baśni barwnej, tęczowej i dziecięcej, a baśni brutalnej, krwawej i bolesnej. Takiej... prawdziwej i przekonującej.