"Kapitan Phillips" to jeden z tegorocznych filmów, który pretendował do kilku Oscarów. Ale od początku, o czym tak właściwie jest produkcja o której zrobiło się w ostatnim czasie tak głośno? Tytułowa postać kryjąca się pod nazwiskiem Phillips (Tom Hanks) to kapitan kontenerowca Maersk Alabama. Jego celem jak można się spodziewać jest przewożenie ogromnymi statkami towarów z punktu A do B, problem jest tylko jeden. Często się zdarza, że podróże mają swój szlak przez bardzo niebezpieczny rejon Półwyspu Somalijskiego, gdzie grasują piraci. Podczas jednej z wypraw trasa przebiegała właśnie przez ten półwysep gdzie statek Maersk Alabama został zaatakowany przez grupę młodych piratów, za pierwszym razem załodze kontenerowca udało się ich odstraszyć jednak za drugim już nie mieli tyle szczęścia. Na pokład wtargnęli piraci ze swoim dowódcą Muse (Barkhad Abdi). Był to inteligentny mężczyzna, który wiedział czego szukać i jak to zdobyć. Szybko opanowuje statek, który stara się ściągnąć do wybrzeży Somalii aby tam go ograbić. Tym, który przeciwstawił się piratom był tytułowy główny bohater, który oddał się w ręce Somalijczyków jako zakładnik w zamian za wolność załogi. Po tym wydarzeniu akcja zaczęła toczyć się już niezwykle szybko. Do wszystkiego dołączyła amerykańska marynarka ze słynnymi neavy seals. Nasz bohater został uwolniony, natomiast wszyscy piraci oprócz Muse zabici przez kule snajperów. Film jest wielowymiarowy i możemy oceniać go z różnych punktów widzenia. Po pierwsze problemem nie są sami piraci ale szerszy kontekst czyli afrykańska bieda. Możemy założy, że Somalijczycy nie polowaliby na statki gdyby po prostu mieli godne warunki do życia a o ich przyszłości nie decydowała ilość ryb w rybackich sieciach. Po drugie dziwne jest, że ogromny kontenerowiec, który płynie przez bardzo niebezpieczne wody nie jest wyposażony w sprzęt, który pozwoliłby mu się bronić przed sytuacjami takimi jakie obserwujemy w filmie. Po wtóre wreszcie kilkudziesięcioosobowa załoga poddała się przed kilkoma piratami wyposażony w pistolety, którzy przypłynęli do kontenerowca przy pomocy zdezelowanej motorówki. Ewidentnie zatem widać, że wina nie stoi tylko po stronie Somalijczyków ale również kapitanów statków i załogi, która nie potrafi skutecznie się bronić przed zagrożeniem. "Kapitan Phillips" został oparty na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce na początku 2009 roku, więc tym bardziej warto go obejrzeć po obfituje w znakomitą grę aktorską i wciągającą, emocjonującą fabułę.