Wstrząsający film oparty na faktach. Historia samotnej walki młodej dziewczyny z nieznaną, niszczycielską siłą. Samotnej, bo - pomimo chęci i pomocy ze strony bliskich, lekarzy i egzorcysty - dziewczyna umiera w strasznych mękach. Siły nieznanej, gdyż ostatecznie nie udaje się rozstrzygnąć co pokonało bohaterkę - rzadka choroba psychiczna, czy… no właśnie, co? Główny watek filmu dotyczy procesu księdza, który odprawił nad nastolatką egzorcyzmy. Rytuał odbył się za zgodą rodziny chorej i samej Emily, przekonanej o tym, że jest opętana przez demony. Kapłan, obarczony odpowiedzialnością za zgon dziewczyny staje przed sądem. Ławnicy poznają dwie wersje zdarzeń: jedną opartą na logicznym wywodzie oskarżyciela i drugą, opierającą się na opowieści naocznych świadków. Broniąca oskarżonego Erin ma z góry wyrobiony pogląd na sprawę, ale w miarę rozwoju własnego śledztwa odkrywa, że ,,są rzeczy na ziemi i w niebie o których nie śniło się filozofom”. Dzieło godne polecenia ze względu na umiejętnie budowany nastrój niepokoju. Film w przejmujący sposób ukazuje osamotnienie i niezrozumiałe cierpienie dotykające bohaterkę. I co tu dużo mówić – w wielu momentach jest po prostu przerażający. Sceny wizyjne Emily nie ociekają krwią, nie zobaczymy też w nich rogatokopytnych diabłów (za to usłyszymy je), ale np. zmieniające się twarze przechodniów przyprawiają już o gęsią skórkę. Nie można tez zapomnieć o drugiej warstwie znaczeniowej filmu. Dzieje Emily to w miarę dokładne odtworzenie autentycznej historii. Niemiecka nastolatka Anneliese Michel zmarła w latach 70-ych na skutek zaniedbania ze strony rodziny i egzorcyzmującego ją kapłana (taką wersję ustalił sąd). Jednak dziewczyna pozostawiła po sobie przejmujące zapiski, wyjaśniające oczyszczający sens jej cierpienia. Dlaczego i za kogo? To pozostawiam dociekliwym. Film zdecydowanie godny polecenia.