Kolejny nasz hit na eksport. Polska komedia romantyczna. Czy trzeba pisać więcej? Już wiemy, czego się możemy spodziewać na ekranie. Śmieszna, lub, usiłująca taką być, żenująca momentami, pełna seksu i wyimaginowanych problemów, z którymi próbują sobie poradzić filmowi bohaterowie. Całość jest lekka, przyjemna, wesoła, szalona, cool…. I cóż my Polacy, my, naród, który wydał Wajdę, Morgenstena, Żuławskiego, Zanussiego, co my możemy poradzić na to, ze dzisiaj podobają się naszym rodakom takie szmiry. Że kręcą je na potęgę. Że owe szmiry powstają jak grzyby po deszczu, jak zaraza. Nic na to nie poradzimy. Pozostaje nam tylko poddać się, zaakceptować nasze nowe kino takim, jakim jest. Niestety. A w takiej głupkowatej komedii też znajdziemy wesołe momenty. Można więc obejrzeć, czemuż by nie.