"Desperado" z Antonio Banderasem przygrywającym na gitarze charakterystyczną melodię - oto znak firmowy Roberta Rodrigueza. Kto zna ten film, ten wie o czym mówię, kto zdołał się poznać na filmach Rodrigueza, ten wie czego się spodziewać. Kto pierwszy raz spotyka się z tą produkcą - dla tych jest poniższa recenzja. "Desperados" to kino akcji niewybrednej, pełnej zwrotów, pełnej szaleńczych potyczek i ulicznych walk. Już sam początek filmu robi wrażenie, barowa opowieść o tajemniczym gitarzyście, który w kaburze na sprzęt muzyczny nosi sprzęt bojowy - karabiny i granaty. Taki jest właśnie wizerunek mściciela swej zamordowanej ukochanej. To bezsprzecznie człowiek bezwzględny, po trupach dążący do celu, pragnący zabić szefa kartelu rządzącego meksykańską mieściną, winnego śmierci ukochanej. Sceny walk - niezwykle dynamiczne i obrazowe, przenoszące widza w sam środek akcji - wykonane są mistrzowsko, ogląda się je z przyjemnym napięciem i dreszczykiem. Zresztą, jak tu nie czuć żadnych emocji, gdy na ekranie prócz Banderasa, widnieje typowo bandycka, poznaczona bliznami twarz młodego jeszcze Danny`ego Trejo (znanego z głównej roli w krwistej "Maczecie"). Momentami oczywiście film nieco zwalnia, czasem aż za bardzo, przyprawiając widza o kilka ułamków znudzenia. Ale wówczas na ekranie pojawia się seksowna i piękna Salma Hayek, wprowadzająca nie tylko odrobinę elektryzującego erotyzmu, ale i zamieszania w samej fabule. Czy krwawemu mścicielowi uda się vendetta, czy krwią wroga odkupi śmierć ukochanej? Czy tajemnicza bibliotekarka mu w tym pomoże, czy okaże się zdrajczynią? Zakończenia wam zdradzić nie mogę, bo raz, że jest zaskakujące, dwa, że musicie to poczuć na własnej skórze, czy raczej na własnych tęczówkach i bębenkach usznych. Za żadne skarby świata nie może was to ominąć. Film może nie doskonały, ale z pewnością bardzo dobry. Kuszący akcją szybką jak rewolwerowy quickshot, fabułą zapętloną jak szubienica, muzyką wariacką jak meksykańskie burritos, a wreszcie bohaterami - nieszablonowymi, charakterystycznymi, rozpoznawalnymi. Niepowtarzalnymi. Podobnie niepowtarzalny jest cały "Desperado". Dlatego: polecam!