- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.uż pojedyncze cierpienie, na przykład własne, niechby i od anginy nieodległe, źle znosił, cierpienie masowe, odgórnie zaplanowane i oddolnie wprowadzone w czyn - go paraliżowało. Nie potrafił słuchać, współczuł mechanicznie, w bezwarunkowym odruchu tępej solidarności. W jaskrawej iskrze, która przeskoczyła na niego z Jozika Pasterza Myszy, pojął, iż musi zapamiętać więcej nawet, niż Sonia opowiadała, że musi pamięć zaprząc w teatralny lub powieściowy kierat, by siebie ocalić, by wreszcie opowiedzieć jakąś prawdę, zawalczyć o coś. Chociaż to akurat przeczuwał chyba od samego początku, już od progu. ˙ Chłopak upadł. Baciuszka powtarzał, że Boh upadłych podnosi, a nieupadłych powala. Boh nie podniósł chłopca, nie wcisnął w niego kropelek krwi ni okruszków kości. Czyżby żydowski Jahwe nie był aż tak łaskawy albo mocarny? W końcu u nas w Haradku to On był jakby na obczyźnie - daleko od piasków i pustyń, tułacz. A może na to nie zasłużyliśmy? Przecież dla chłopca nie miało już nic znaczenia, to w innych rodziło się nieszczęście, to inni potrzebowali cudu i otuchy. Widać nie zasłużyliśmy na Łazarza. Chociaż Łazarz, na zdrowy rozum, nie nasz był, a Żyd był jak wszystkie pierwsze chryścijany. Podobno nikt nic nie mówił. Niemcy pojedynczo wyciągali ludzi, przystawiali broń do skroni i pociągali za spust. Każdy taki upadek wyrywał kilka osób z kręgu obserwujących zajście sąsiadów. Ci ludzie szli do domów, jednak nie własnych. Widząc śmierć sklepikarza, udawali się do opuszczonego sklepu. Widząc śmierć szewca, szli do bezpańskiego zakładu. W końcu zostali tylko stary pan Buchwald oraz baciuszka i katolicki ksiądz. Wtedy niemieccy żołnierze nagle odeszli, zostawiając prawie setkę trupów, troje żywych i roje much. Muchy od razu zwęszą trupa i gówno. Niemcy po prostu odeszli, jakby to zdarzenie nie miało większego znaczenia, jakby skończył się czas pracy i przyszła pora na odpoczynek. Niemal setka martwych, troje żywych i muchy. Taka była, być może, historia Joachima. Już nie myślałam, że Juden to po niemiecku morze, że Raus to kot, a Schweine to myszy. Najbardziej współczułam Joachimowi. Kochałam go i on ciągle żył, mimo to mu współczułam, nie potrafiłam inaczej. Mój biedny, jasny Joachim, jego piękne ciało, nagle obrysowane powykręcanymi sylwetkami zwłok. Joachim przestał mówić. Do dziś nie wiem, co mi tamtej nocy próbował opowiedzieć: o przyszłości i mordzie w miasteczku, a może o przyszłości po mordzie albo o przyszłości bez przyszłości, nie wiem. Ściskał mocno moją rękę. Bolało, ten ból był jednak niczym w porównaniu z bólem odczuwanym przez niego. Zaczął płakać. Mówił i płakał, bez żadnego związku. Potem położył głowę na mojej piersi i milczał. Oddychałam z workiem kamieni na piersi. Nie siedzieliśmy długo. Nawet mnie nie pocałował na pożegnanie, tylko dotknął ramienia, a następnie piersi; mój sutek stwardniał. Patrzyłam, jak odchodził: już dawno rozpłynął się w mroku, mimo to stałam nieruchomo, zastanawiałam się, czy mój Joachim jest nocnym przywidzeniem, czy jednak mężczyzną z krwi i kości. ˙ Ktoś dotknął mego ramienia. - Ty ni swaja. Ty bladź[33]. Nie wiedziałam, kto wypowiedział te słowa. Ogłuszona byłam jeszcze tym, że mnie Joachim nie pocałował na pożegnanie ani nie wszedł we mnie na przywitanie. Bolały mnie te słowa, jednocześnie cieszyły, bo oto miałam dowód, że Joachim jest rzeczywisty. Potem obcy głos mnie popchnął, upadłam, a on mnie przydusił do ziemi. Leżałam na brzuchu, z piaskiem w nosie i między zębami. Język tak silnie przywarł do ziemi, że nie zdołałam go wciągnąć. Ręka przydusiła mnie z potężną siłą. Potem druga ręka obcego głosu zadarła sukienkę. Broniłam się, lecz nic to nie dało. Byłam jak dziecko protestujące przeciwko niesprawiedliwej decyzji rodziców. Głos był dużo silniejszy. Próbowałam zrzucić go z siebie, po kilku kułakach w głowę straciłam przytomność. Ocknął mnie rozdzierający ból. Głos sapał nad moim uchem, krople jego potu i śliny spadały mi na kark, a jego struk rozrywał moje ciało. Gwałcił mnie jak owcę, od tyłu, starając się zadać jak największy ból. Prawie nie dawałam rady łapać powietrza. Wreszcie skończył. Wstał ze mnie. - Ciapier srać ni budziasz, job twaju mać[34]. - Nie mogłam się poruszyć. Ciepła ciecz wypełniła moje ucho, by spłynąć do ust. To był jego mocz. Krew, kał, sperma, mocz. (Mała ojczyzna, pomyślał Igor). Leżałam długo. Chyba. Dopiero psi język wrócił mi kapkę życia. Nie wiem, w jaki sposób Borbus wydostał się z podwórka. Ojciec go uwiązywali, bo kury po sąsiedzku dusił. Potem jacyś ludzie mnie podnieśli i odprowadzili do domu: kobieta i mężczyzna, a może to sama ja byłam? Może ich tylko wymyśliłam
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Literackie |
Rok publikacji: | 2014 |
Ilość stron: | 208 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.