- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ę stał nieruchomo, z wyciągniętą przed siebie prawą ręką; w pięści ściskał drewienko. Nie widział, jak górna warga pana Gaunta podnosi się jak u psa, obnażając krzywe, żółte zęby; podnosi się w grymasie mogącym oznaczać radość i oczekiwanie. Czuł i cichy delikatny dźwięk: Znał ten dźwięk, to odgłos fal uderzają - Łódź! - krzyknął radośnie, nie otwierając oczu. - Jestem na łodzi. - Oczywiście - głos pana Gaunta dobiegł jakby z bardzo daleka. Brian znacznie wyraźniej czuł teraz łódź kołyszącą się na długich, łagodnych falach. Słyszał dobiegający z dala krzyk ptaków, a bliżej obecność wielu zwierząt: muczenie krów, pianie koguta, niski pomruk jakiegoś wielkiego kota, nie pomruk wściekłości, lecz znudzenia. Przez sekundę czuł pod stopami drewno (drewno, którego ściskana w dłoni drzazga była częścią, nie miał co do tego żadnej wątpliwości) i to, że na nogach ma nie adidasy, lecz coś w rodzaju sandałó ...nagle wrażenie to znikło w rozbłysku światła, które skupiło się w jedną rozżarzoną na biało kropkę niczym w wyłączonym nagle telewizorze i zgasło. Brian otworzył oczy, wstrząśnięty, wyczerpany. Zaciskał drewienko w dłoni z taką siłą, że musiał zmusić palce, by się rozluźniły, a kiedy je prostował, trzeszczały niczym zardzewiałe zawiasy. - O, rany! - powiedział cicho. - Fajne, nie? - stwierdził wesoło pan Gaunt, odbierając drewienko Brianowi z obojętną zręcznością lekarza wyciągającego z palca drzazgę. Umieścił je na półce i uroczyście zamknął gablotkę. - Fajne - zgodził się Brian, gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc w czymś, co było niemal westchnieniem. Pochylił się i spojrzał na drewienko. Palce, w których je trzymał, nadal lekko mrowiły. Wrażenia: kołysanie się łodzi, fale bijące w kadłub, drewniany pokład pod zostały, ale przypuszczał (i czuł na tę myśl prawdziwy smutek), że w końcu odejdą w niepamięć - jak odchodzą sny. - Znasz opowieść o arce Noego? - zainteresował się pan Gaunt. Brian zmarszczył brwi. Był prawie całkowicie pewien, że chodzi o coś z Biblii, lecz niedzielne kazania i czwartkowe lekcje religii wpadały mu jednym uchem, a wypadały drugim. - Czy jak ta łódź, co opłynęła świat w osiemdziesiąt dni? - spytał niepewnie. Pan Gaunt znów uśmiechnął się szeroko. - Mniej więcej, Brian. Tak, prawie tak. Widzisz, podobno drewienko to pochodzi z arki Noego. Rzecz jasna, nie mogę powiedzieć po prostu, że pochodzi z arki Noego, bowiem ludzie oczywiście wzięliby to za najobrzydliwsze w świecie łgarstwo. Z pewnością na całym świecie ładne parę tysięcy ludzi sprzedaje dokładnie w tej chwili drzazgi z arki Noego - a pewnie więcej niż paręset tysięcy ludzi próbuje sprzedać drzazgi Jedynego Prawdziwego Drzewa Krzyża Świętego - ale mówię ci po prostu, że ma przeszło dwa tysiące lat, ponieważ badano je metodą C czternaście i oczywiście mogę też powiedzieć, że pochodzi z Ziemi Świętej, choć znaleziono je nie na górze Ararat, lecz na górze Boram. Brian nie zwrócił uwagi na większą część tej tyrady, ale to, co ważne, zapamiętał. - Dwa tysiące lat! - westchnął. - Jest pan pewien? - Najzupełniej. Mam certyfikat z MIT, gdzie oznaczono jego wiek. Nabywca otrzyma go, oczywiście, wraz z towarem. Ale naprawdę wierzę, że może pochodzić z arki. - Pan Gaunt przez chwilę wpatrywał się w drewienko, a potem podniósł oślepiająco niebieskie oczy i spojrzał w orzechowe oczy Briana. Po raz kolejny unieruchomił chłopca spojrzeniem. - W końcu góry Boram i Ararat dzieli zaledwie trzydzieści kilometrów w linii prostej, a w historii wielokrotnie popełniano już większe błędy w lokalizacji ł zwłaszcza gdy historia ta przez pokolenia przekazywana była z ust do ust, nim wreszcie została zapisana. Mam rację? - tak. Brzmi logicznie. - A poza jeśli weźmie się je w rękę, doświadcza się dziwnych wrażeń, prawda? Nie mylę się? - No jasne! Pan Gaunt uśmiechnął się i zwichrzył włosy chłopca. Czar prysnął. - Podobasz mi się - powiedział. - Chciałbym, by wszyscy moi klienci byli równie ciekawi. Życie biednego handlarza, takiego jak ja, byłoby o wiele weselsze, gdyby w ten sposób kręcił się świat. - ile kosztowałoby u pana coś takiego? - Brian wskazał drewienko lekko drżącym palcem. Dopiero teraz zaczął zdawać sobie sprawę, jak wielkie wrażenie wywarło na nim to doświadczenie. Czuł się tak, jakby przyłożył do ucha muszlę i usłyszał szum tylko w trzech wymiarach i stereofonicznie. Bardzo chciał, by pan Gaunt pozwolił mu potrzymać je jeszcze przez chwilkę, odrobinkę dłużej, ale nie wiedział, jak o to poprosić, a pan Gaunt nie spieszył się z propozycją. - Ach, ach - pan Gaunt podparł dłonią brodę i spojrzał na chłopca łobuzersko. - Jeśli o nie chodzi - i o większość moj
ebook
Wydawnictwo Albatros |
Data wydania 2002 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Albatros |
Rok publikacji: | 2002 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.