Matka Juliett, jako światowej sławy fotoreporterka, przez większą część roku przebywała w delegacji. Córka często pisała do niej listy i z niecierpliwością czekała na odpowiedź. Kiedy mama Juliet ginie w wypadku samochodowym, dziewczyna nie może się z tym pogodzić. Za każdym razem, gdy odwiedza grób matki, zostawia dla niej list i choć wie, że nie otrzyma żadnej odpowiedzi, to w ten sposób próbuje poradzić sobie ze stratą. Pewnego dnia zauważa, że ktoś naruszył jej własność, zbulwersowana dziewczyna postanawia odpowiedzieć na list i w ten sposób zaczyna korespondować z pewnym nieznajomym.
Sięgając po tę książkę, nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Wiedziałam jedynie, że to literatura młodzieżowa i nie nastawiałam się na żadne zachwyty, tym bardziej że w ostatnim czasie zawiodłam się kilkakrotnie.
Muszę przyznać, że jestem miło zaskoczona. Nie jest to kolejna historia opisująca pierwszą miłość, aż po grób. Nie jest też głupiutkim czytadłem, po zakończeniu, którego zaraz zapomina sięcałą historię. Książka zmusza czytelnika do chwilowej refleksji nad poruszanymi tematami, ale też dostarczają kilku nieoczekiwanych zwrotów akcji, a fabuła płynie swoim naturalnym i niewymuszonym tempem.
Moim zdaniem bohaterowie są wyraziści i autentyczni. Zwykły chłopak i zwyczajna dziewczyna, którzy pod fasadą skrywają głębokie cierpienie. Declan otrzymał w szkole łatkę kryminalisty z powodu jednego wybryku. Juliet jest jedną z niewielu osób, które zobaczyły go takiego, jakim jest naprawdę. I tylko ona sprawiła, że chłopak w końcu poczuł się, że jest wartościowym człowiekiem. Czy ludzie mają prawo oceniać innych na podstawie jednego potknięcia? Przecież każdy może popełnić błąd, w końcu jesteśmy tylko ludźmi.
Książka w dużej mierze dotyka temat żałoby po stracie matki oraz siostry. Porusza też kwestie rodzicielstwa. Pokazuje, co czuje nastolatek, który jest wychowywany przez matkę i ojczyma, przy czym z obojgiem nie może odnaleźć wspólnego języka, czuje się samotny i opuszczony. Z tego powodu zaczyna się buntować i próbuje stawiać na swoim, choć zdaje sobie sprawę z tego, że czyni źle, to chce być zauważonym.
Piękna i mądra historia, która akcentuje, jak ważny w życiu jest dialog, bo domysły mogą zniszczyć nawet najlepsze relacje rodzinne, partnerskie, czy koleżeńskie. Ukazuje, że młodzież też boryka się z różnymi problemami, czasami mniejszymi, a innym razem większymi. Niektórzy zamykają się w sobie, a kolejni szukają pomocy u innych i tę pomoc odnajdują.
Listy do utraconej, choć napisana lekkim stylem, niewątpliwie porusza ważne tematy. Nie jest to historia słodka, lecz przepełniona bólem, rozpaczą, ale też nadzieją i wołaniem o pomoc. Po brzegi wypełniona emocjami, które są tak realistyczne przekazane, że czytelnik przeżywa je wspólnie z bohaterami. To wartościowa książka, która zasługuje na przeczytanie.