- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.była pani tak miła i powiedziała, o kogo chodzi. Imię, nazwisko, wyglą Jak był ubrany i tak dalej. Zrobiła krótką pauzę, chyba próbowała wziąć się w garść. Potem westchnęła ciężko, słychać było, że się denerwuje. - Oczywiście, proszę wybaczyć. Jestem trochę zmęczona, oka nie zmrużyłam. I to przez kilka nocy. - Rozumiem - odparł aspirant Krause. Po chwili przekazała mu wszystkie dane, o jakie prosił. Zajęło to najwyżej dwie minuty, ale kiedy rozmowa już się skończyła, Krause spędził przy biurku kolejnych dziesięć, wpatrując się w informacje, które spisał. Próbował jakoś okiełznać myśli. Kiedy uświadomił sobie, że i tak mu się nie uda, chwycił za słuchawkę i wykręcił numer komisarza Reinharta. Synn przez chwilę trzymała słuchawkę w dłoni, zanim podała ją Münsterowi. Ruchem warg próbowała mu przekazać nazwisko dzwoniącego, ale nie załapał. Uniósł się na łóżku i odebrał. - Tu Reinhart. Co tam? - Dzięki za troskę. Dawnośmy się nie słyszeli. - Jesteś jeszcze w łóżku? - zapytał Reinhart. - Jest niedziela i nie ma jeszcze dziewiątej. O czym chciałbyś pogadać? - Stało się coś okropnego i potrzebuję twojej pomocy. Münster zastanawiał się przez dwie sekundy. - Aż tak brakuje wam ludzi? - zapytał. - Wciąż zajmuję się tym śledztwem, zapomniałeś? Wracam najwcześniej w lutym. - Wiem. - A o co chodzi? Na chwilę w słuchawce zapadła cisza. Potem Reinhart odchrząknął i wyjaśnił. - O cholera - odparł Münster. - Oczywiście, że przyjadę. Za kwadrans będę gotowy. - Najpierw zrobimy sobie rundę wokół miasta - powiedział Reinhart. - Potrzebuję trochę czasu. - Ja też - odparł Münster. - Jak to się stało? - Oberwał mocno w głowę. Zabójstwo albo nieumyślne spowodowanie śmierci. Raczej to pierwsze. - Kiedy? - Prawdopodobnie we wtorek. - Wtorek? Przecież dziś niedziela. - Znaleźli go dopiero wczoraj. Nie miał przy sobie dokumentów. Wydawało mi się, że go kojarzę, ale przecież wcześniej widziałem go raz czy dwa. No i dziś rano zadzwoniła ta kobieta, zgłaszając zaginięcie. Już go zidentyfikowała. Niestety, nie ma żadnych wątpliwości. Münster przez chwilę siedział w milczeniu, wpatrując się w wycieraczki przesuwające się po szybie. Niech to szlag, pomyślał. Dlaczego coś takiego musiało się zdarzyć? Czy to ma jakiś sens? Wiedział, że na takie pytania i tak nie ma odpowiedzi, ale może już sam fakt, że za każdym razem się pojawiały, miał jakieś znaczenie. Może był w pewnym sensie wyrazem nadziei i pozytywistycznych przekonań? Może oznaczał, że człowiek nie poddaje się siłom ciemności? Może jednak trzeba spojrzeć na to w ten sposób, tak zinterpretować to odwieczne dlaczego? - Często się do niego odzywałeś ostatnimi czasy? - zapytał Reinhart, kiedy już przejechali na drugą stronę rzeki i zaczęli się zbliżać do bloków na Leimaar. Münster wzruszył ramionami. - Średnio. Może raz na miesiąc. Od czasu do czasu chodzimy na piwo. - A w badmintona nie gracie? - Dwa razy do roku. Reinhart westchnął ciężko. - I co u niego? - Nie najgorzej, jak sądzę. Przynajmniej tak było. Nawet kogoś teraz ma. Reinhart pokiwał głową. - Jestem wdzięczny, że zgodziłeś się mi towarzyszyć. Münster nie odpowiedział. - Cholernie wdzięczny. Nie wiem, czy dałbym radę sam. Münster wziął głęboki oddech. - Dobra, jedź na miejsce. Nie ma co dłużej zwlekać. Dzwoniłeś, żeby sprawdzić, czy jest w domu? Reinhart pokręcił głową. - Nie, ale na pewno jest. Czuję to. Nie ominie nas to. - Nie - odparł Munster. - Ani nas, ani jego. W okolicy Klagenburga trudno było znaleźć wolne miejsce parkingowe. Po zrobieniu kilku kółek po okolicy Reinhart znalazł kawałek wolnej przestrzeni na rogu Morgenstraat i Ruyder Allé. Musieli przejść dwieście metrów w deszczu, zanim dotarli i zadzwonili do bramy domu numer cztery. Z początku ze środka nic nie było słychać, dopiero po kolejnym bezlitośnie głośnym sygnale usłyszeli, że ktoś schodzi po schodach. Zanim drzwi się otworzyły, Munster zauważył, że mimo panującej wokół pluchy zupełnie zaschło mu w ustach. Nagle zwątpił, że będzie w stanie wydobyć z siebie choćby słowo. Drzwi się uchyliły. - Dzień dobry - powiedział Reinhart. - Możemy wejść? Van Veeteren ubrany był w coś granatowo-czerwonego, co prawdopodobnie było kiedyś szlafrokiem. Do tego na nogach miał brązowe klapki. Nie wyglądał zbyt rześko, zaś pod pachą trzymał zwiniętą gazetę. - Reinhart? - zdziwił się i otworzył drzwi szerzej. - I Münster. Co, u licha? - No - udało się wydukać Münsterowi - można powiedzieć, że to my. - Wchodźcie - odparł Van Veeteren, machając na nich gazetą. - Cholerny deszcz. A o co chodzi? - Najpierw usiądźmy - powiedział Reinhart. Weszli po schodach. Van Veeteren wprowadził ich do
ebook
Wydawnictwo Czarna Owca |
Data wydania 2014 |
z serii Czarna seria |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Czarna Owca |
Rok publikacji: | 2014 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.