- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.łoskot jednego bębna, płynący echem w górę przełęczy. Moi ludzie też go usłyszeli. Sierżanci wyryczeli rozkazy i łucznicy przybiegli z pola ze znalezionymi strzałami. Ludzie podnieśli się z ziemi i ramię w ramię stanęli w szeregach z nakładającymi się na siebie skrajami tarcz. Ostrza ich mieczy i groty włóczni były poszczerbione i stępione od intensywnego używania, ale wysunęli je w kierunku wroga. Łuki mieli okręcone sznurkiem w miejscach, gdzie drewno popękało, a wielu strzałom przyniesionym z pobojowiska brakowało lotek, ale miały lecieć na tyle prosto, żeby zrobić swoje z bliskiego zasięgu. Moi ludzie byli weteranami i znali wszystkie sztuczki, które pozwalały jak najlepiej wykorzystać zniszczony ekwipunek. W dalekim wylocie przełęczy w poprzedzającym świt mroku zamajaczyły formacje nieprzyjaciela. Z początku wydawały się niegroźne, pomniejszone przez odległość i pierwsze światło, ale szybko rosły w oczach, gdy maszerowały w naszą stronę. Sępy z wrzaskiem wzbiły się w powietrze; szakale i inni czworonożni padlinożercy czmychnęli przed nadciągającym wrogiem. Hyksoskie rzesze zalewały przełęcz i nie po raz pierwszy poczułem, że upadam na duchu. Zdawało się, że mają nad nami przewagę co najmniej trzy, a może nawet czterokrotną. Gdy jednak podciągnęli bliżej, ujrzałem, że pokiereszowaliśmy ich równie strasznie, jak oni nas. Spora część miała rany obwiązane przesiąkniętymi krwią szmatami, inni kuśtykali o kulach, a jeszcze inni słaniali się i potykali, popędzani przez sierżantów, z których większość miała rzemienne bicze. Uradowała mnie myśl, że są zmuszeni uciekać się do takich ekstremalnych środków, żeby nakłonić ludzi do utrzymania szyku. Przejechałem rydwanem wzdłuż pierwszego szeregu moich ludzi, dodając im otuchy i pokazując, że hyksoscy kapitanowie używają biczów. - Tacy jak wy nie potrzebują bicza, żeby wypełnić swój obowiązek. - Mój głos niósł się wyraźnie nad łoskotem hyksoskich bębnów i tupotem opancerzonych stóp. Ludzie wznosili wiwaty, a także wykrzykiwali obelgi i szyderstwa ku zbliżającym się szeregom wroga. Przez cały czas oceniałem kurczącą się odległość pomiędzy obiema armiami. Zostały mi tylko pięćdziesiąt dwa rydwany z trzystu dwudziestu, z którymi zacząłem kampanię. Strata koni była dla nas szczególnie dotkliwa. Jedyna nasza przewaga polegała na tym, że zajmowaliśmy silną pozycję na szczycie stromej przełęczy. Wybrałem to miejsce z całą rozwagą i przebiegłością, jakiej się nauczyłem w niezliczonych bitwach w czasie mojego długiego życia. Hyksosi stosowali taktykę podwożenia łuczników w rydwanach na odległość strzału do naszych szeregów. Pomimo naszego przykładu nie używali łuków z wygiętymi końcami, ale uparcie trzymali się tych prostych, z których nie można strzelać równie szybko jak z naszych i które mają znacznie mniejszy zasięg. Zmuszając Hyksosów do porzucenia rydwanów u stóp skalistej przełęczy, pozbawiłem ich możliwości szybkiego podwiezienia łuczników na tyle blisko, żeby mogli skutecznie razić strzałami naszą piechotę. Nadeszła krytyczna chwila, kiedy musiałem wysłać w pole ostatnie rydwany. Osobiście prowadziłem szwadron, gdy ruszyliśmy zwartym szeregiem i skręciliśmy przed frontem nacierających Hyksosów. Wypuszczając strzały w zmasowane szeregi z odległości sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu kroków, zabiliśmy albo okaleczyliśmy prawie trzydziestu wrogów, zanim mogli przypuścić na nas atak. Kiedy to się stało, zeskoczyłem z rydwanu i gdy mój woźnica odjechał, wcisnąłem się w środek pierwszego szeregu, ustawiając tarczę tak, żeby dotykała brzegów tarcz moich towarzyszy. Prawie natychmiast zaczęła się walka wręcz. Falanga wroga zderzyła się z nami z potężnym łoskotem brązu. Dwie armie napierały z wysuniętymi do przodu tarczami, wytężając siły, żeby przełamać linię przeciwnika. Były to gigantyczne zmagania, które wymuszały na nas nawiązanie wręcz intymnego kontaktu, bardziej obscenicznego niż jakikolwiek wynaturzony akt płciowy. Walczyliśmy brzuchem w brzuch i twarzą w twarz i kiedy stękaliśmy i wrzeszczeliśmy niczym zwierzęta w rui, ślina tryskała z naszych wykrzywionych ust w twarze nieprzyjaciół. W ścisku nie mogliśmy używać długiej broni. Byliśmy miażdżeni pomiędzy murami brązowych tarcz. Potknięcie się oznaczało upadek i stratowanie nawet na śmierć przez podkute brązem sandały sprzymierzeńców i wrogów. Walczyłem w murze tarcz tak często, że nawet musiałem zaprojektować broń przeznaczoną specjalnie do tego celu. Długi miecz pewnie tkwił w pochwie, zastąpiony przez smukły sztylet z ostrzem nie dłuższym niż rozpiętość mojej dłoni. Nawet kiedy opancerzone ciała towarzyszy przyciskają ci ramiona do boków, a twa
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał, historyczny |
Wydawnictwo: | Albatros |
Rok publikacji: | 2017 |
Ilość stron: | 448 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.