- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.jakby ktoś po nim chodził. Klepki można oczywiście posmarować specjalnym środkiem, a okna zmienić na plastikowe, żeby wszystkie przywidzenia zniknęły, ale mnie to mieszkanie podoba się właśnie Żyjące. Zanim ponownie zatopiłem się w tłumaczonym tekście, jeszcze raz spojrzałem w okno. Coś mnie tknęł Przez jakiś czas wpatrywałem się z zakłopotaniem w zarysy twarzy zatopionej w gładzi nocnego powietrza, aż udało mi się wreszcie zrozumieć, w czym rzecz. Człowiek w zwierciadle w nieuchwytny sposób różnił się od tego, który spoglądał na mnie ponuro z drugiej strony jeszcze wczoraj. Różnica tkwiła w oczach. Zwykle nieco znużone, błyszczące szklistym blaskiem jak u wypchanych dzików i niedźwiedzi w słynnym sklepie myśliwskim na Arbacie, dziś zdawało się, że jaśniały światłem. Nic dziwnego: po raz pierwszy od wielu lat zająłem się pracą, która mnie zainteresowała. Iż szlak nasz wiódł poprzez zielone i wielce malownicze łąki, które potem zastąpiła nieprzebyta selwa; i że tylko dzięki pomocy trzech naszych przewodników udawało nam się przedzierać przez zarośla, które stawały pośrodku drogi. I że dwu spośród Indian zawsze szło na przedzie oddziału i kiedy było to konieczne, swymi długimi nożami cięło pędy, czyszcząc drogę, a w ślad za nimi szło paru żołnierzy, chroniąc ich przed dzikim zwierzem i wrogiem. I że trzeci przewodnik szedł zwykle obok mnie, se?ora Vasco de Aguilary oraz Jeronima Nu?eza de Balboy. Iż wyprawa nasza wypadła pod koniec pory suchej, po czym na Jukatanie i w innych częściach tych ziem zaczynają się miesiące deszczowe. I że nawet daleko od indiańskich siół w powietrzu unosił się zapach spalenizny, i słońce zaćmione było przez dym spalonych drzew i krzewów, gdyż w kwietniu i maju, zanim zacznie się pora deszczowa, Indianie wypalają rozległe partie selwy i zarośli, przygotowując je pod uprawę na przyszły rok. I że wszystkie równinne obszary ziem Majów są w tych tygodniach zasnute dymem, a potem przez całe sześć miesięcy padają ulewy, w grudniu zaś w ziemi użyźnionej przez sadzę i nawodnionej przez deszcze Indianie sadzą kukurydzę, która rośnie dobrze nad podziw, tak iż jeden rolnik może wykarmić dwudziestu ludzi. Iż, posłuszni rozkazowi brata Diega de Landy, unikaliśmy znanych dróg, i dlatego poruszaliśmy się coraz wolniej. I że z początku chcieliśmy porzucić podwody i nakazać części naszych ludzi, by z nimi wrócili, ale potem przewodnicy wywiedli nas na stary trakt, ukryty przed wzrokiem postronnych rozrosłymi koronami drzew; i że przy trakcie napotykaliśmy posągi kamienne, wyobrażające baśniowe potwory, jakie widziałem w Maní nieopodal świątyń Majów. I że przejeżdżaliśmy także obok stel pokrytych drobniutkimi znaczkami, o których brat de Landa mówił mi w czasie jednej z naszych rozmów, jakoby znaczki te były literami jukatańskiego języka, które on pojął. Iż w pierwszych dniach podróż nasza mijała bez przeszkód i trudności. Wioski indiańskie napotykaliśmy na swej drodze coraz rzadziej. I że po tym jak zagłębiliśmy się w selwę, więcej już żadnego człowieka nie ujrzeliśmy. I że dzikie bestie także nie niepokoiły nas, tylko raz nocą wartownik usłyszał nieopodal w zaroślach ryk jaguara, lecz mimo że mieliśmy ze sobą konie, zwierz nie poszedł za nami. I że prowadzący nas Indianie orzekli, że to dobry znak. Iż jadła i dla nas, i dla zbrojnych, i dla przewodników starczało: wieźliśmy ze sobą suszone mięso i podpłomyki, a czasem przewodnicy zbierali dla nas w lesie jadalne rośliny, parę razy wyprawiali się też na polowanie, przynosząc zabite wyjce, a na czwarty dzień strzałą upolowali jelenia, którego mięso sprawiedliwie rozdzieliliśmy między zbrojnych, myśliwi zaś dostali dwa razy więcej. Iż piątego dnia drogi, kiedy oddział nasz stanął na popas, przysiadł się do mnie jeden z przewodników, Gaspar Chu, i spytał szeptem, czy wiem, po co brat de Landa wysłał nas na tę wyprawę. A pamiętając o ostrożności, odrzekłem, że mamy nakazane odnaleźć pewne księgi i przywieźć je z sobą do Maní, a reszta jest mi niewiadoma. I że Gaspar Chu długo patrzył na mnie, a potem odszedł, i zdało mi się wówczas, że nie uwierzył mi. Iż nazajutrz, gdy jechałem na końcu oddziału, zamykając go i dbając o podwody, zwrócił się do mnie drugi przewodnik, mieszaniec Hernán González, i poprosiwszy mnie, bym zwolnił, tak iżby inni nas nie słyszeli, oznajmił, iż w niektórych prowincjach kraju Majów, w szczególności w Mayapan, Yaxuna i Tulum, hiszpańscy żołnierze palą indiańskie księgi i idole. I że ów Hernán González zapytał mnie, dlaczego tak czynią i czy nie dostałem podobnego rozkazu. I że choć domyślałem się teraz, po co brat Diego de Landa wysłał nas na tę wyprawę, odrzekłem jednak drugiemu przewodnikowi, tak
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Insignis |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 26.03.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.