Powieść Teresy Moniki Rudzkiej jest jedną z tych książek, o których boję się pisać. Już podczas lektury zrodził się we mnie niepokój, że nie będę w stanie oddać w swojej opinii tego wszystkiego, co zawierają strony "Zawsze będę cię kochać". I wiem, że co bym dziś nie napisała i tak będzie tego zbyt mało, że ten ładunek emocjonalny, jaki przyjęłam ze słowami płynącymi od autorki, pozostanie gdzieś we mnie. Nie jest to książka, którą można przeczytać, odłożyć na półkę i o niej zapomnieć. Popić kawą z mlekiem i sięgnąć po kolejną. Historię Anastazji trzeba przyjąć do siebie, ogarnąć, nawet wracać do niej myślami po paru lub parunastu dniach.
Teresa Monika Rudzka napisała książkę intymną i prawdziwą. "Zawsze będę cię kochać" jest zapisem jej osobistego bólu, lęku i gniewu, jej osobistych myśli i słów kierowanych do przedwcześnie zmarłej córki. Pełne tęsknoty e-maile, których adresatką w powieści jest Anastazja Bojanowa-Montgomery, powstały z myślą o Żywenie, pięknej córce autorki. W książce przeplatają się one ze wspomnieniami bliskich zmarłej kobiety i stwarzają czytelnikowi możliwość jej poznania. Spośród nich wyłania się obraz dziewczyny, o której matka pisze: "Ty zawsze rozdawałaś karty i kierowałaś życiem...".
Stworzenie takiej powieści z pewnością wymagało dużej odwagi, z pewnością nie było łatwe. Jednak i lektura Zawsze będę cię kochać wcale nie należy do najłatwiejszych. Wyznania autorki są pełne nagromadzonych emocji, intymnych przeżyć. Zostały nasycone tą intymnością do tego stopnia, iż momentami miałam wrażenie, że nie mam prawa się w nie zagłębiać. Czułam się jak intruz, który przegląda cudze listy i drobiazgi. Odkładałam książkę, by po chwili znów się w nią zagłębić. Czytałam i płakałam. Pani Monika swoją więź z córką zobrazowała piękną powieścią. Pełną smutku, trudnych przeżyć, bólu, ale również miłości i przywiązania. Niech was nie zmyli subtelna delikatna okładka, ta książka jest solidnym ładunkiem emocjonalnym, który Was znokautuje.