Czasem nie zdajemy sobie sprawy,że ktoś kto jest przy nas jest właśnie osobą,z którą chcemy spędzić życie.Ludzie przywiązują się do siebie,bo potrzebują bliskości,tego codziennego poczucia bezpieczeństwa.Często szukamy własnie takiego kogoś i nie widzimy,że ona jest z nami. Patrząc na Christie odkrywamy właśnie tą bliskość i miłość jaka może połączyć dwoje NOWO POZNANYCH ludzi.To niesamowita rzecz jaką moim zdaniem chciała nam po części przekazać ta książka.Nie czas,nie zainteresowania,lecz życie i uczucie łączy ludzi. Mimo,że się nie znali długo nie mieli przed sobą sekretów.Rozmawiali ze sobą jak przyjaciele z czasów dzieciństwa.Adam otwierał się przy swojej "terapeutce" za jaką Christine się nie uważała. Bohaterka chciała pomóc nieznajomemu,ponieważ jej złe doświadczenia nakłoniły ją do tego.Instynktownie ruszyła na pomoc zagubionemu człowiekowi.Udało jej się.Adam Basil dał jej ponad dwa tygodnie na udowodnienie mu,że warto żyć. Christine z początku była przerażona całą sytuacją,ale wierzyła że da radę. Z biegiem dni dogadywali się coraz lepiej,stali się przyjaciółmi. Christine bardzo się angażowała,aby pomóc Adamowi;dostrzegł to i docenił. Bohaterka poczuła,że pokochała Adama,lecz coś było przeszkodą - była to pewna osoba,kobieta. Ona była jednym z "celi" Adama,a Christine Rose miała za zadanie mu w tym pomóc (musiała,mimo że pokochała Adama;niestety taka była umowa) . W czasie,gdy trwała walka o życie niedoszłego samobójcy znajomi i rodzina Christine oraz Adama też nie miała lekko. Bohaterka pomagała wszystkim wokół,ale nie dostrzegała w tym siebie.Troszczyła się o innych nie myśląc o sobie.Miała marzenia,chciała napisać książkę , ale nie wiedziała jak,o czym.Dopiero później dostała weny. Wiedziała,dlatego że ktoś wierzy w jej siły.Tą osobą był Adam. Wygrała miłość. Książka jest godna polecenia innym czytelnikom. Ma w sobie charyzmę,ale i uczucia przekazywane nawet do czytającego książkę.Wielokrotnie się wzruszyłam przy czytaniu tejże książki.