Przemysław Borkowski jest znany przede wszystkim jako współzałożyciel Kabaretu Moralnego Niepokoju. Teraz postanowił sprawdzić się w roli pisarza i stworzył pierwszy tom z serii o psychologu Zygmuncie Rozłuckim pt. "Zakładnik". Byłam bardzo ciekawa, jak sprawdzi się w całkowicie nowej roli.
Zygmunt Rozłucki jest psychologiem, który sam boryka się z problemami tkwiącymi w jego psychice. Pewnego dnia dostaje od swojego przełożonego polecenie, aby zamiast niego wystąpił jako gość w porannym programie telewizyjnym. Niczego nieświadomy Zygmunt stawia się do studia, gdy nagle do programu na żywo wchodzi mężczyzna z bronią w ręku, który bierze czterech zakładników, a jego jedynym warunkiem wypuszczenia ich jest możliwość wydania oświadczenia przed kamerami na żywo. Zabija jednego z zakładników i odczytuje swoją wypowiedź, która praktycznie nie ma sensu, a zaraz po jej wyjawieniu mężczyzna strzela sobie w głowę. Jedna z zakładniczek, dziennikarka Karolina wraz z Zygmuntem próbują rozwiązać zagadkę tajemniczego zamachowca oraz wiadomości, jaką chciał przekazać na wizji. Trop prowadzi ich do Olsztyna, z którego pochodzi zarówno samobójca, jak i zabity mężczyzna. Natrafiają na zagadkę zaginięcia dziewczyny sprzed 20 lat, która wydaje się być kluczem do obecnych wydarzeń.
Od samego początku bardzo polubiłam dwójkę głównych bohaterów, a zwłaszcza spodobała mi się chemia, jaka się stworzyła pomiędzy nimi. Ich dialogi są sarkastyczne, czasem najeżone pikantnymi podtekstami oraz zabawne. Przekomarzają się praktycznie przez cały czas, a takie rozmowy bardzo dobrze się czyta, są urozmaiceniem dla fabuły. Nawet w tak tragicznych książkach czasem potrzebny jest humor dla rozładowania napięcia. Mam nadzieję, że Karolina wróci w następnych tomach, bo szkoda by było stracić tak ciekawie zapowiadający się duet. Już nie wspominając o tym, że bardzo chciałabym się dowiedzieć, jak rozwinie się ich relacja pod względem romantycznym. Charakter głównego bohatera jest bardzo dobrze zarysowany i ciekawy. Psycholog, który sam zmaga się z wielkimi problemami i radzi sobie z nimi w taki sposób, jaki odradzałby każdemu pacjentowi to zdecydowanie postać nietuzinkowa. Jego postać jest świeża, a zmagania z własną psychiką ubarwiają jego relacje z dziennikarką. Ona natomiast jest pięknością i to na dodatek inteligentną, z bardzo ciętym językiem, co nadaje jej temperamentu, więc nie można się dziwić, jak jej osoba podziałała na Zygmunta. Jest niezależna i zdeterminowana, by osiągnąć zamierzone cele, nie poddaje się, żadne przeciwności losu nie są jej straszne. Zachowywała się jak typowa dziennikarka, która natrafiła na gorący temat i nie chce go odpuścić. Na szczęście nie chodziło jej tylko o dobry reportaż, ale również chciała pomóc w śledztwie. Gdyby nie kierowały nią też dobre pobudki, to raczej bym jej nie polubiła...
Historia kryminalna przedstawiona w książce mimo, że nie zaskakuje niczym nowym jest bardzo ciekawa i wciągająca. Akcja ciągle płynie do przodu, nie zatrzymuje się i wprowadza wciąż nowych podejrzanych zbrodni sprzed lat. Cofamy się do nastoletnich czasów zaginionej dziewczyny oraz kolegów z jej klasy, a wiadomo, że jest to zazwyczaj czas, gdy dużo się dzieje. Zwłaszcza, gdy nagle znika dziewczyna, w której kochała się połowa szkoły, zatem musiał być jakiś powód, który doprowadził do tragedii 20 lat temu oraz do tej w czasach współczesnych, gdy jeden chłopak obracający się w towarzystwie Justyny nagle bierze zakładników, popełnia morderstwo i zabija siebie. Jedynym zauważalnym minusem dla mnie była liczna samobójstw popełnionych w tej książce. Wydaje mi się to lekko naciągane, ale jest to naprawdę niewielka wada, która nie powinna wpłynąć na chęć przeczytania "Zakładnika".
"Zakładnik" to bardzo dobry wstęp do nowej serii kryminałów rodzimego autora. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne sprawy, którymi zajmie się psycholog Zygmunt Rozłucki.