Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

WOJNA POLSKO RUSKA POD FLAGĄ BIAŁO-CZERWONĄ nowe wydanie

książka

Wydawnictwo Lampa I Iskra Boża
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Jest to kawał lekko nadpsutego literackiego mięsa i zdaje się, że warto było żyć 40 lat, aby wreszcie coś tak interesującego przeczytać (...) ta metrykalnie młodziutka dziewczyna ma w sobie tak niesłychaną dojrzałość pisarską i taki dar władania polszczyzną, dar rozpruwania, nicowania, rozbijania na miazgę języka i tworzenie z tej miazgi języka swoistego, nieraz makabrycznego i karkołomnego, zawsze osobliwie poetyckiego, że możliwości dalszego rozwoju wydają się tu nie do zmierzenia. - Jerzy Plich.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Lampa I Iskra Boża
Oprawa: miękka
Wprowadzono: 08.07.2005

RECENZJE - książki - WOJNA POLSKO RUSKA POD FLAGĄ BIAŁO-CZERWONĄ nowe wydanie

4/5 ( 10 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    1
  • 1
    1

Vanillivi

ilość recenzji:10

brak oceny 20-03-2009 00:24

Hmm... chyba nikogo nie zaskoczę mówiąc, że mnie również ta książka nie zachwyciła. Nie spodziewałam się po niej arcydzieła, ale było o niej głośno w mediach, więc widząc ją w bibliotece pomyślałam sobie: "Zobaczę, a nuż się do niej przekonam".
Niestety, było gorzej niż myślałam. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że autorka nie ma absolutnie nic do powiedzenia, jedynie chce szokować wulgarnością i menelstwem. Nie chodzi o to, że bulwersuję się na widok przekleństwa w tekście, ale na Boga, jeśli już go używamy, to z umiarem i niech to ma jakiś cel, inny niż tania prowokacja.
Przeszkadzał mi styl autorki, sposób formułowania przez nią zdań, opisana historia kompletnie mnie nie obeszła. Doczytałam do końca bo nie lubię pozostawiać niedoczytanych książek.
Ale dla mnie jest jednak niedorzecznością nazywać wypociny pani Masłowskiej "literaturą". Myślę, że odważyła się ona na eksperyment, który niestety się nie powiódł. Dla mnie stek przekleństw to za mało, aby książka mogła mnie zainteresować. Myślę, że spokojnie można sobie ją darować.

Stanisława

ilość recenzji:71

brak oceny 31-01-2008 16:56

„Wojna polsko-ruska…” jest książką, która szturmem zdobyła księgarnie, podbiła tysiąca skamieniałych i nieczułych na wołania literatury serc, rozkruszyła stereotypy, literaturę nasza polską z piedestału ściągnęła, ciskając w bok patos, piękne ideały, klasyczne wzorce. Młodości, Ty nad poziomy wzlatuj, krzyczał niegdyś Mickiewicz broniąc się przed klasykami, którzy bruździli i nowej fali literackiej wstępu zaciekle bronili. Czy Masłowska jednakże nad owe poziomy wzlatuje, sprawą jest dyskusyjną. Lot jej, niektórzy uważają, bardziej jest ikaryjskim niż romantycznym, a przyznana jej nagroda Nike morzem, w którym utonął lekkomyślna młoda literatka.
„Wojna…” nie jest zła absolutnie, kategorycznie, nie, na Boga! Coś tam nowego wnosi w naszą zaśniedziała już miejscami polską literaturę. Jakąś nieśmiała oryginalność, inność, nowacyjność. Tylko czy owa ma u nas raję bytu? I czy zaserwowana w taki a nie inny sposób nie spowoduje niestrawności, choćby niechcianej?
O fenomenie Masłowskiej ostatnio cisza. Cisza śmiertelna czy cisza przed burzą – to się jeszcze okaże. Z jej twórczością, choćby jedna pozycją, zapoznać się wypada.
Polecam!

Olga

ilość recenzji:270

brak oceny 6-07-2007 21:31

Dla mnie ta książka to i owszem, wojna, ale prowadzona przez Masłowską ze nami wszystkimi tutaj. Zerwanie ze schematami, rebelia, rewolucja. Transparenty. Spór o literaturę rodem z Romantyzmu. Współcześni klasycy i ona – młoda idealistka, otwierająca nam nasze zaspane oczy. Otwierająca oczy i pokazująca palcem – tak to tutaj, tak to ten. Pokazująca na siłę, pałką od bejsbola, niczym jej bohaterowie. „Wojna…” to istne pole minowe poszarpanych i zmutowanych polskich wyrazów, które autorka po kolei uprowadzała ze słownika Kopalińskiego. Podstępem, niczym cwany lis nocą w kurniku, tak Masłowska produkowała nowy slang, nową stronę, aż wyprodukowała całą książkę. Niczym amfę w piwnicy, podążając tropem jej myśli. Książka jest jak cebula – czytelnik może rozbierać ja sobie z wielu warstw, łzawiąc przy tym intensywnie. Nie każda smaczna, czasami wręcz „rzyga kamiennymi wymiocinami”, każda jednak inna, co w rezultacie daje wielofunkcyjny przedmiot, jeden z tych, które to kupić można w telezakupach Mango. Poetyka jednego wielkiego dresiarskiego koszmaru. Wulgarnego. Brutalnego. Pod Napięciem. Ukazanie całej płytkości pewnego elementu społecznego. Płytkości tak płytkiej, że wrzucona kanapka, opadając na dno żołądka, robię donośne „Łubudu”. Czytelnik też nie rzadko robi „Łubudu”. I raczej nie z zachwytu. Masłowska tak bardzo przejęła się językiem, ze zupełnie zapomniała o fabule. Ale Dorotko, książka musi mieć fabułę. Wszystko pięknie, wszystko ładnie – ale gdyby to ubrać w inne słówka to… to Masłowska do piachu. Nie inaczej. Fantazja autorki zaskoczyła nawet mnie. Potrafi rozbujać się tak bardzo na tej kruchej huśtawce, że stopami zahacza o fantazyjne niebo. Czołem o piekło. Piekło z Szatanem wymalowanym na ścianie. Czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, co spotka go na następnej stronnicy. A tu wszystko może się zdarzyć. Bardzo smaczne połączenie absurdu z ironią, czarnego dowcipu z otaczającym nas światem, który sam jest jak Jeden Wielki Czarny Humor. Na uwagę zasługuje zakończenie książki. Nowoczesny epilog czy coć na jego kształt. Posłowie... O nieobecnej towarzyszce człowieka – śmierci, gdyż życie grozi śmiercią, o wiecznych zakazach oddychania i dłubania w nosie, o poobgryzanych paznokciach. O stałym niezmiennym przemijaniu w oczekiwaniu na księdza po kolędzie, prując ciekawskie nitki od rajstop, które koniecznie chcą zobaczyć trochę świata. A w rezultacie giną pod naszymi palcami. Moim skromnym zdaniem zakończenie warte kupna tej książki.