Kolejny tom przygód Olgi Riazancewej. Tym razem kobieta, zupełnie przypadkiem, podwozi w środku nocy chłopaka, który ginie w dziwnych okolicznościach nim zdąży oddać mu pozostawiony w jej samochodzie aparat fotograficzny. Trochę z nudów, a trochę z ciekawości, nasza pani detektyw z powołania (a bynajmniej nie z wykształcenia) postanawia wyjaśnić okoliczności tej zagadkowej śmierci. Czy wciągnął mnie ten kryminał? Tak sobie. Przede wszystkim układy w jakich obraca się główna bohaterka są odrobinę niejasne. Może gdybym zaczęła lekturę od pierwszego tomu byłabym bardziej zorientowana, a tak nie do końca wiem kim jest Dziadek. Najbardziej brakowało mi żartów, znanych z książek o przygodach Stephanie Plum. Również tamta postać bardziej mi odpowiadała. Z Olgą nie udało mi się zżyć. Podsumowując przeczytać można, lecz nie będzie to kryminał miesiąca.